Najpierw na celowniku była firma Jack-Pol z Oławy, teraz w sieci pojawiają się spekulacje, że winną skażenia w Odrze jest inna firma - Bumar-Łabędy z Gliwic. Obszerny tekst na ten temat pojawił się m.in. na stronie Onetu. Od informacji odcina się jednak sama spółka. Bumar-Łabędy: To dezinformacja Z informacji przekazanych przez portal wynika, że w zakładzie od końca lipca trwa kontrola. Kontrola ma być związana z zanieczyszczeniem Odry. Z kolei pierwsze śnięte ryby miały się pojawić w okolicy Kanału Gliwickiego (tam spółka odprowadza ścieki) już w marcu tego roku. Oskarżenia odrzuca sama spółka. "W związku z zanieczyszczeniem Odry obserwujemy agresywną narrację wymierzoną w spółkę Bumar-Łabędy. Prosimy o niepowielanie nieprawdziwych informacji i czytanie oficjalnych komunikatów służb. Próbki ścieków odprowadzanych przez naszą spółkę są w normie" - czytamy w komunikacie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która jest większościowym udziałowcem w firmie. "Działalność Bumar-Łabędy jest kontrolowana pod względem parametrów oddawanych ścieków co dwa miesiące. W tym roku kontrole odbyły się 10.01, 8.03, 16.05 i 13.07. Parametry są zgodne z przyjętymi normami. To właśnie Onet przemilczał w odpowiedzi spółki. Dezinformacja" - dodaje spółka. Katastrofa ekologiczna na Odrze trwa od końca lipca, kiedy z rzeki zaczęto wydobywać tony śniętych ryb. Do tej pory odłowiono już ok. sto ton rybiego truchła. Do dziś nie wiemy, co zatruło ryby. Próbki są wciąż badane. Dla osób, które mają informacje na temat powodów katastrofy wyznaczono milion zł nagrody.