Brutalna kampania w Trójmieście
"Dziennik Bałtycki": Im bliżej wyborów samorządowych, tym ostrzejsza walka komitetów wyborczych na Pomorzu. Brutalizacja kampanii postępuje właściwie z każdym dniem. Mnożące się oskarżenia, donosy, zastraszanie...
Tak jest w Gdańsku, Sopocie, Gdyni, a także w niewielkiej gminie Przywidz, dwadzieścia kilometrów od Gdańska. Tu wojna trwa już od dawna i nawet zbliżające się wybory nie zapowiadają jej końca - informuje gazeta.
Wzajemne oskarżenia i doniesienia na policję i do prokuratury są tu na porządku dziennym. Przeciwnicy polityczni, choć oficjalnie temu zaprzeczają, często uciekają się do tego rodzaju sposobów. Anonimowe informacje o pijanych kierowcach, którzy będą przejeżdżać daną drogą, ostentacyjne przejazdy pod domami członków zarządu gminy, czy anonimowe pogróżki przez internet przestają tu powoli dziwić.
zarzucił prezydentowi Adamowiczowi korzystanie z miejskich pieniędzy do zapłacenia za ogłoszenie, w którym wylicza on swoje zasługi dla Stoczni Gdańsk - pisze "Dziennik Bałtycki". W Sopocie głośno było o zarzutach skierowanych pod adresem Lecha Tempczyka, jednego z kandydatów na prezydencki fotel. Media donosiły także o rzekomym zastraszaniu przez PiS rodziny Jacka Karnowskiego. W Gdyni przedwyborcze spięcia stały się udziałem głównie komitetów PiS oraz Samorządności prezydenta Wojciecha Szczurka. Chodziło o regularną wojnę plakatową - przypomina dziennik.
Pięć, czy pięćset tysięcy głosów do zdobycia - dla komitetów wyborczych nie ma to znaczenia. Walka o głosy jest ostra bez względu na to, czy toczy się w dużym Trójmieście, czy małym Przywidzu.