Bronisław Komorowski dla "Rz": KOD nie powinien być partią
"Komitet Obrony Demokracji nie powinien się przekształcać w partię polityczną" - mówi w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Bronisław Komorowski.
"KOD jako partia, straciłby na autentyczności i wiarygodności ruchu obywatelskiego. Byłby skazany na konkurowanie z innymi ugrupowaniami politycznymi. KOD nie powinien stać się rywalem partii, ale inspiratorem ich działań i katalizatorem ich wzajemnej współpracy" - tłumaczy na łamach "Rzeczpospolitej" były prezydent Polski.
Pytany o niewygodne fakty z życia lidera KOD Mateusza Kijowskiego (chodzi o nieuregulowane alimenty), Bronisław Komorowski odpowiada: "Zachęcam każdego do uregulowania własnej prywatności, ale zniechęcam wszystkich do eksploatowania kwestii osobistych w polityce".
"Warto stosować chrześcijańską zasadę, że kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Myślę, że w PiS wielu by zadrżała ręka" - dodaje.
Trybunał Stanu dla prezydenta Dudy?
Dziennikarz "Rzeczpospolitej" zapytał prezydenta Komorowskiego także o to, czy PO, Nowoczesna i KOD powinny współpracować i stworzyć w przyszłości wspólne listy wyborcze.
"PO i Nowoczesna walczą o ten sam elektorat z czasów największych wyborczych zwycięstw Platformy. Natomiast KOD wspierają niekiedy nawet ci, którzy głosowali na PiS. Zdolność do współdziałania przy różnicach jest drogą do lepszej przyszłości Polski po następnych wyborach" - wskazał były prezydent.
W rozmowie na łamach "Rzeczpospolitej", Komorowski mówi również o ewentualnym powrocie Donalda Tuska i podziałach w szeregach PO. Zdaniem byłego prezydenta, "z punktu widzenia interesów Polski jest ważne, by Donald Tusk pozostał na prestiżowym stanowisku w UE". Z kolei o sporach w PO, prezydent Komorowski mówi, że "nie zna partii politycznych, które nie są wewnętrznie podzielone".
Komorowski pytany o Trybunał Stanu dla prezydenta Andrzeja Dudy, odpowiada, że "pan prezydent, podobnie jak pani premier musi obecnie skalkulować, czy łamanie zasad konstytucji nie skończy się Trybunałem Stanu w przyszłości". "Według wielu prawników obecna droga prowadzi prosto przed Trybunał Stanu. Warto więc z niej zawrócić póki czas" - ostrzega.
INTERIA.PL/Rzeczpospolita