Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

BOR nie wiedziało o zapasowych lotniskach

Biuro Ochrony Rządu nie przygotowało dodatkowego transportu dla prezydenta i pozostałych pasażerów rządowego Tu-154 z dwóch zapasowych lotnisk, bo o nich nie wiedziało - zdradza "Dziennik Gazeta Prawna".

/Adam Chelstowski/Agencja FORUM

"DGP" ustalił, że na długo przed startem prezydenckiego samolotu dowództwo 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego wpisało w plan jego lotu jako zapasowe lotniska w Witebsku i w Mińsku. To na nich powinni wylądować piloci w razie niebezpiecznych warunków pod Smoleńskiem.

Także piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego byli poinformowani o dwóch, rezerwowych miejscach, wyznaczonych do lądowania.

Dlaczego w takim razie załoga nie wybrała lotniska w Witebsku lub w Mińsku? - zastanawia się "Dziennik Gazeta Prawna". Jednym z powodów mógł być fakt, że BOR nie zorganizował dodatkowego transportu z tych lotnisk dla prezydenckiej pary, polityków, wojskowych dowódców i pozostałych pasażerów. Nie zorganizował, bo nie wiedział o zapasowych lotniskach. Kierownictwo Biura tłumaczy, że nie dostało takich informacji w pułku.

"Wojsko nie ma obowiązku udzielania takich informacji BOR, ale wcześniej zawsze to robiło" - wyjaśnia "Dziennikowi Gazecie Prawnej" były dowódca 36. Pułku płk Tomasz Pietrzak.

O tym, że BOR nie zorganizował transportu z lotnisk zapasowych, musieli wiedzieć funkcjonariusze Biura lecący na pokładzie, a także ministrowie z Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, którzy organizowali rocznicowe uroczystości w Katyniu. Gdyby samolot wylądował w Witebsku lub w Mińsku, to nikt z delegacji nie dojechałby do Smoleńska, a potem do Katynia. Niewykluczone zatem, że załoga samolotu, mając tę wiedzę od początku, zdecydowała, że skorzystanie z lotnisk zapasowych nie wchodzi w grę.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także