Błąd CBA albo wielkie i tylko kłamstwo
Koordynator służb specjalnych minister Zbigniew Wassermann stoi na stanowisku, że szef CBA Mariusz Kamiński nie wiedział o przeszkoleniu przez UOP Andrzeja Kryszyńskiego, zatrzymanego w sprawie Leppera.
Gdyby postępowano według reguł obowiązujących w służbach, ta informacja byłaby w aktach. Albo więc CBA działało powierzchownie, albo mija się z prawdą - ocenia "Dziennik".
w sprawie korupcji w Ministerstwie Rolnictwa stała się już przedmiotem żartów oficerów operacyjnych innych służb.
.
- To niemożliwe, żeby CBA nie dostało informacji o przeszkoleniu Kryszyńskiego przez UOP - twierdzi policjant z Centralnego Biura Śledczego. Zgodnie z instrukcjami, każdą dużą operację zaczyna się od zdobycia jak największej wiedzy o "figurantach", czyli osobach, które są "rozpracowywane".
W praktyce wygląda to tak, że do innych służb wysyła się specjalne formularze z zapytaniem, czy osoby te są - jak to się określa - "w ich zainteresowaniu".
- Chodzi o zebranie podstawowych wiadomości, ale także sprawdzenie, czy jakaś inna służba już się tym kimś nie zajmuje. Pozwala to nie wejść sobie w drogę i nie pokrzyżować nawzajem planów - tłumaczy policjant. Kiedyś do takiego sprawdzania służył druk E-15. Teraz używa się innych formularzy.
Oznacza to, że CBA przygotowując operację specjalną powinno się było zwrócić z pytaniem o Kryszyńskiego do: Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, ale także policji, Centralnego Biura Śledczego, służb wojskowych, służb celnych i skarbowych.
- Czy ABW informuje inne służby o przeszłości osób, w tym o ich związkach np. z UOP? - Zapytanie i odpowiedź nie są jawne. Nie mogę więc powiedzieć, jak było w tej konkretnej sprawie. Ale na pytanie o zasadę, odpowiem, że oczywiście tak - tłumaczy Magdalena Stańczyk, rzecznik Agencji.
INTERIA.PL/PAP