Bez większości na jesieni będą wybory
Socjolog Zdzisław Krasnodębski oceniając w rozmowie sytuację po odwołaniu z rządu wicepremiera Andrzeja Leppera podkreślił, że "jeżeli nie będzie większości (rządowej), to będą wybory na jesieni".
- W zasadzie premier zapowiadał coś nowego na jesieni, więc pewnie to jest to. Być może wtedy też Polacy będą mogli ocenić to, co było, wypowiedzieć się - argumentował Krasnodębski.
Zapytany o to, czy nie przewiduje innego scenariusza, np. porozumienia Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską, Krasnodębski odpowiedział, że "jest to dosyć mało prawdopodobne". - Raczej wtedy karty będą w rękach PO - ocenił.
- Jest jeszcze wariant stworzenia innej większości, gdyby np. Samoobrona się podzieliła, zrezygnowała, ale byłby to raczej koniec tej partii - zaznaczył. Podkreślił jednak, że "to jest zupełnie nowa sytuacja".
- Wybory prawdopodobnie też oznaczają koniec LPR i Samoobrony, tak mi się wydaje. Tak więc będzie nowy układ sił. Ten wariant wydaje mi się najbardziej prawdopodobny. Chyba, że pchani instynktem samozachowawczym obecni koalicjanci, a zwłaszcza Samoobrona, przełkną tę decyzję, ale - z tego co wiem - pan Lepper wykluczył tę możliwość - dodał.
Krasnodębski uważa, że wybory będą w takiej sytuacji najlepszym wyjściem.
- Ostatnio mnożyły się takie sygnały, że sytuacja dąży do pewnego przesilenia. Te protesty, poczucie zablokowanych reform, sprawa Pawła Zalewskiego, także być może w tym sensie wybory byłyby dobrym wyjściem i być może to też zaważyło na decyzji - podkreślił.
- Premier zawsze mówił, że nie będzie rządził dla samego trwania; mówił też ostatnio, że tzw. projektu IV Rzeczpospolitej nie da się zrealizować w tej koalicji, więc tym bardziej trudno byłoby realizować reformy jako rząd mniejszościowy. Ta sytuacja jest trochę zaskakująca, ale zważywszy na sprawę korupcyjną (...) oraz na sytuację w kraju, to w zasadzie ta decyzja o ewentualnym rozpisaniu wyborów na jesieni, wydaje się racjonalna - powiedział.
INTERIA.PL/PAP