- Cały czas prowadzę kwerendę i nie ukrywam, że po oddaniu książki do druku spłynęło do mnie wiele dokumentów, które są na plus i na minus jeżeli chodzi o obraz Kościoła. Są przykłady odmowy werbunku i są przykłady kolejnych dramatycznych sytuacji - w takich samych procentach jak do tej pory, czyli 90 do 10 proc. - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski. Jak wyjaśnił, te dramaty dotyczyły zarówno "wiejskich księży", jak i "bardzo ważnych osób w Kościele". "Lada moment takie sprawy jak sprawa abp. Wielgusa wybuchną. Nie ma co się oszukiwać, że to się da ukryć" - podkreślił. 7 stycznia zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego w związku z ujawnieniem jego teczki z o jego współpracy ze służbami specjalnymi PRL z lat 70. Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego, wszystkie działania zmierzające do ujawnienia przez Kościół współpracy duchownych z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa i jej kontekstu może tylko przysłużyć się Kościołowi. - Nie ma możliwości zatrzymania tego. Coś trzeba zrobić - publikować, wyjaśniać, interpretować, tłumaczyć, a nie czekać aż wejdą dziennikarze. (...) Oni zrobią to bardziej radykalnie - białe, czarne i koniec. Żadnych pośrednich postaw, żadnego kontekstu - mówił ks. Isakowicz-Zaleski. Jak podkreślił, nie ma wątpliwości, że Kościół dąży do prawdy. Jednak - mówił - wyraźnie widać, że są podziały. Dotyczą one - tłumaczył ks. Isakowicz-Zaleski - tego, czy ujawniać dowody współpracy księży z bezpieką, jak i tego w jaki sposób to robić. - Nie jest tajemnicą, że najbardziej zajadli przeciwnicy lustracji w Kościele nie robią tego ze względu na swoje przekonania. Robią ze względu na swoje nieczyste karty sprzed 1989 roku. Nie pokuszę się tu o wyjawianie nazwisk, ale jest to kwestia tygodni kiedy zostaną ujawnione" - dodał. Większość parlamentarzystów wypowiadała się o książce ks. Isakowicza-Zaleskiego z uznaniem. "Ksiądz kanonik stał się symbolem walki o przejrzystość w życiu publicznym" - mówił poseł Zbigniew Girzyński. Były też głosy krytyczne. Poseł pytał księdza komu służyć ma jego książka. "Nie chcę się zgodzić na to, że jeden ksiądz ma decydować o tym, co jest dobre a co złe dla polskiego Kościoła" - oburzał się. - Są sprawy, które muszą być wyjaśnione. Lustracja powinna być przeprowadzona dla dobra Kościoła - odpowiadał ks. Isakowicz- Zaleski. Według autora książki "Kościół wobec bezpieki", wielu afer związanych z instytucjami kościelnymi nie byłoby "gdyby przecięto relacje między duchownymi a byłymi działaczami SB". "Sprawa Stella Maris. Skąd 26 działaczy partyjnych i pracowników cenzury znalazło się w instytucji kościelnej? Dla dobra kościoła należy to przeciąć" - podkreślił. Według ks. Isakowicza-Zaleskiego, Kościół nie powinien obawiać się przeszłości. "Dla Kościoła przeszłość jest heroiczna, jeżeli chodzi o lata 1944-89. Jeżeli nawet poruszamy problem tajnych współpracowników, to jest problem nie przekraczający 10 proc." - podkreślił. - Ewangeliści nie bali się przedstawiać prawdy. Mogli sfałszować ale napisali o zdradzie Judasza, o zaparciu się św. Piotra, o tym, że w Wielki Piątek tylko św. Jan był pod krzyżem, bo reszta apostołów uciekła ze strachu, czy o niewiernym Tomaszu. (...) Ten problem - że pewna część duchownych, czy świeckich ma problemy z wiernością swojemu powołaniu - istnieje w Kościele od 2 tys." - mówił.