"Banda chamów, która wypromowała Leppera"
Janusz Korwin-Mikke nie zapanował nad swoimi emocjami w wywiadzie dla "Dziennika". Polityk i publicysta znów porównał Unię Europejską do hitleryzmu, a dziennikarzy nazwał bandą chamów.
Czy dla podkreślenia wagi swoich słów trzeba używać gestów, które są w Polsce zakazane? - zapytała dziennikarka, mając na myśli niedawny faszystowski gest pokazany przez Korwin-Mikkego w telewizji TVN24.
"Jak widać trzeba, bo durnie dziennikarze od razu wtedy o tym mówią. Jakby się nie używało, to by nie mówili. A przepraszam, czy napisanie w gazecie, że hitlerowcy mówili do siebie "heil Hitler", też jest zakazane?" - denerwował się polityk.
.
Polityk podkreślił, że jest skrajnym konserwatywnym liberałem. "Pomysł, że ja mógłbym popierać socjalizm - wszystko jedno czy w formie faszyzmu, czy jakiegoś socjalizmu europejskiego - jest absurdalny. (...) Wyraźnie powiedziałem, że jestem przeciwny idei "ein Reich, ein Volk, ein euro". Niech pani przez chwilę pomyśli".
Korwin-Mikke ma za złe dziennikarzom, że nie przedstawiają jego politycznych analiz, a interesują się tylko tym, co skandaliczne. "Dlaczego wy, banda chamów, która wypromowała Leppera, jak myśmy mówili, że trzeba go powstrzymać, to pies z kulawą nogą nie przyszedł na konferencję? A jak Lepper blokował drogę, to byliście tam od razu!" - wzburzył się polityk.
Zagadnięty o jego pogląd, że dzieci niepełnosprawne nie powinny chodzić do szkoły z pełnosprawnymi oraz o fakt, że powiedział to w oczy dziewczynce na wózku, Korwin-Mikke stwierdził: "A dlaczego miałem jej nie powiedzieć? Przecież nie jest chyba idiotką i wie, że kiedy ona idzie na lekcję WF ze zdrowymi dziećmi, to one nie mogą normalnie grać w piłkę albo w dwa ognie".
"Gdybym dostał Nagrodę Nobla, to byście o tym nie napisali, tylko piszecie, jak podniosę rękę. Bo jesteście bandą durniów, wy dziennikarze! Kłaniam się!" - zakończył rozmowę polityk.