Atrakcyjny Kazimierz bez rządu
Po rekonstrukcji rządu słabnie pozycja premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który większe sukcesy notuje ostatnimi czasy jedynie w sondażach.
Jego wpływ na własną ekipę rządową kurczy się, zauważa "Super Express". Po podpisaniu koalicji premier ma w rządzie tylko trzech "swoich" ministrów: ministra rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką, wicepremier Zytę Gilowską i Zbigniewa Religę. Wszyscy troje związani byli w przeszłości z Platformą Obywatelską, a do rządu zostali zaproszeni m.in, po to, by zagrać tej partii na nosie. Pozostali to ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim lub szefami nowych koalicyjnych partii. Jeśli Religę zastąpi Bolesław Piecha, strefa wpływów premiera zmniejszy się jeszcze bardziej.
Kiedy PiS zdecydowało się na koalicję z Samoobroną, szeptano o możliwości ustąpienia Kazimierza Marcinkiewicza, ten jednak dementował i zapewniał: Nikt z rządu nie odejdzie. Wystarczyły dwa dni, by dymisje złożyli szef MSZ Stefan Meller i choć z innego powodu - Zbigniew Religa. Na odejście Grażyny Gesickiej naciskać ma Jarosław Kaczyński, a Zyta Gilowska wciąż jednoznacznie nie odpowiedziała na pytanie, jak rządzić z Lepperem. - Jeśli prezes stwierdzi, że była posłanka Platformy Obywatelskiej nie jest już potrzebna, bo mamy blok narodowo-ludowy to nikt - nawet premier - nie jest w stanie jej obronić - twierdzi rozmówca "Super Expressu" z PIS. I kto tu rządzi?
Na pocieszenie premierowi zostaje fakt, że wciąż świetnie wypada w sondażach. Przystojny, sympatyczny, inteligentny, z poczuciem humoru i otwarty na innych - tak według ostatniego sondażu CBOS myśli o nim znaczna większość Polaków. Mniej nam się jednak podoba jego polityka. 48 proc. ankietowanych zarzuca premierowi niesamodzielność w podejmowaniu decyzji.