A prezydent wciąż milczy...
Nic nie jest w stanie poruszyć polskiego prezydenta. Ani kolejne moskiewskie pobicia naszych dyplomatów, ani pacyfikacja organizacji polonijnych na Białorusi wciąż nie doczekały się komentarzy Aleksandra Kwaśniewskiego.
Zgodnie z Konstytucją RP, prezydent "współdziała w zakresie polityki zagranicznej z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem". Od kilku tygodni, będąc na urlopie, "współdziała" jakby mniej i ciszej (może dlatego, że premier i szef MSZ też są na urlopie, więc nie ma z kim współdziałać? - red.).
Skąd ta cisza? Szef gabinetu prezydenta przekonuje, że Kwaśniewski nie chce zaogniać i dodatkowo komplikować sytuacji. - Prezydent nie powinien dać się sprowokować. Tu nie jest potrzebne takie machanie szabelką, tu są potrzebne zdecydowane kroki, ale na drodze dyplomatycznej - twierdzi Waldemar Dubaniowski.
I milczący prezydent, opalając się w Juracie, pozwala działać dyplomacji. - Niektóre z tych wydarzeń wydają się być obliczone na wywołanie takiego histerycznego oświadczenia, które znakomicie utrudniłoby dyplomatyczne formy załatwienia tych spraw z Moskwą - równie dyplomatycznie dodaje Dubaniowski.
Na razie sukcesów na tym polu jednak nie widać, a są tacy, którzy po cichu mówią, że prezydenckie milczenie ma jeszcze jedno dno. Lada chwila rozpocznie się międzynarodowa debata nad tym, kto powinien zostać nowym szefem ONZ. Owe stanowisko marzy się Kwaśniewskiemu, nie byłby nawet bez szans. Sęk w tym, że taka nominacja będzie wymagała poparcia m.in. Rosji. I może to jest klucz do zrozumienia tego długiego milczenia??