The best of była posłanka Sawicka
Posłanka Sawicka wzruszyła całą Polskę płacząc przed kamerami, jak to uwiódł ją zły agent Tomek i namawiał do jeszcze gorszego. Co do metod operacyjnych agenta Tomka można mieć, co prawda, zastrzeżenia, ale - jeśli sądzić po urywakach procesowych stenogramów przytaczanych przez "Fakt" - na niewinną leliję raczej nie trafiło. Przedstawiamy co bardziej mięsiste kawałki.
- K... mać, tyle układów mam teraz wypracowanych i to wszystko w łeb weźmie, bo nie problem byłby, gdybyśmy wzięli władzę.
- Na przykład, jak jadę do Arkadii, to mówię, żeby mnie podwieźli pod centrum medialne (...) Mam wywiady, nie? I do Arkadii idę [o korzystaniu z sejmowych limuzyn w sprawach prywatnych]
- Przecież nie będę kupowała cinquecento, żeby jeździć do Sejmu [o "stawianiu na baczność" marszałków Sejmu by jej wynajęli mieszkanie w centrum Warszawy].
- Prosiłam Tomka, żeby mi załatwił chłopaków z Pragi. [...] Chciałam się rozliczyć z jednym gościem, który mnie czyści [o "wpierd...", który Sawicka chciała za ich pośrednictwem spuścić Grzegorzowi Schetynie].
Agenci, którzy mieli załatwić rzeczonych "chłopaków z Pragi" zapewnili Sawicką, że "wp..." da się załatwić, na co ona:
- Zajebiście, zajebiście. Ale wyrafinowany skur... . Była konwencja wyborcza. W sobotę miał tą konwencję , bo to ciul jest. I posadził mnie obok siebie. Miałam super przemówienie, bo moim hasłem jest wyborczym, Polska bez głodnych dzieci. Telewizja kręciła moje przemówienie, wszystkich. To posadził mnie ze sobą i najważniejszym człowiekiem na Dolnym Śląsku, marszałkiem sejmiku i cały czas kręciły kamery.