Policja także została powiadomiona o zdarzeniu, aczkolwiek przez anonimowego rozmówcę. - Nie mogę znaleźć wyjaśnienia dla tak głupiego i przerażającego czynu. Nie mam pojęcia kto mógłby się go dopuścić. Nie wydaje mi się także, aby miało to jakikolwiek związek z moim prywatnym, czy też politycznym życiem - tłumaczył Pomes. - Najwyraźniej musiał być to jakiś szaleniec mający celu zaszkodzenie mojej osobie lub nawet całemu miastu - dodał. - Nie boję się tego typu gróźb czego nie można powiedzieć o członkach mojej rodziny - kontynuował zastępca burmistrza. Policja prowadzi śledztwo mające na celu ustalenie winnych, jak dotąd nie udało się nawet ustalić pochodzenia głowy konia, czy też rzeźni, w której mogła być ścięta.