Kryzys w CZD. Politycy zapomnieli, co mówili
Już siódmy dzień w Centrum Zdrowia Dziecka trwa strajk generalny pielęgniarek, domagających się podwyżek i poprawy warunków pracy. Tymczasem minister zdrowia Konstanty Radziwiłł od tygodnia zachowuje się tak, jakby go nie było. Kiedy już przemówił, stwierdził, że "sytuacja w CZD jest efektem wieloletnich zaniedbań". Czyżby zapomniał o nie tak dawnych zapewnieniach polityków PiS, że dzieci i pielęgniarki są dla nich najważniejsze?
24 stycznia 2013 roku, podczas debaty w Sejmie nad wnioskiem w sprawie odwołania ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, ówczesny szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział: "Bartosz Arłukowicz mówi często i dużo, szkoda tylko że w żadnej wypowiedzi nie znalazło się stwierdzenie: przepraszam, zawiodłem, odchodzę".
"Przyzwoity człowiek, który odpowiedzialnie pełni funkcję ministra zdrowia, w sytuacji, gdy drzwi oddziałów pediatrycznych są zamykane przed dziećmi, zrobiłby tylko jedno - odszedł" - argumentował Błaszczak.
"Słowo honoru" prezydenta
12 maja 2015 roku Andrzej Duda jako kandydat na prezydenta przekonywał: "Będą panie miały oparcie w prezydencie, jeśli nim zostanę. Daję na to słowo honoru. Bo problem pielęgniarek jest obecnie jednym z najistotniejszych w polskiej służbie zdrowia i wymaga natychmiastowej reakcji".
"Obowiązek" premiera
10 września 2015 roku Beata Szydło jako kandydatka na premiera przekonywała z kolei: "Wiem, że pielęgniarki wrócą, jeśli będę premierem. Ale dlatego chcę z nimi rozmawiać już teraz. To mój obowiązek".
"Owoc konfliktu poprzednich ministrów"
Sam minister Konstanty Radziwiłł przekonywał dziś, że strajk to nie jego wina.
"To, co się zrealizowało obecnie, jest owocem tego konfliktu, z którym zupełnie nie radzili sobie poprzedni ministrowie. Czynienie mi osobiście, czy obecnemu kierownictwu resortu, zarzutu, że mamy strajk, jest absurdem" - mówił Radziwiłł na konferencji prasowej.