W Japonii kac nosi wymowną nazwę futsuka yoi, co oznacza "ból głowy po ostrym wypiciu". Mieszkańcy kraju Kwitnącej Wiśni, aby wyleczyć wszelkie dolegliwości, udają się do barów, specjalizujących się w leczeniu kaca. Potrawą, jaką się tam serwuje są flaczki. W Tajlandii sposobem na kaca "jaja zięcia". I o ile sama nazwa u niejednego mężczyzny wywołać przerażenie, mogą być spokojni. "Jaja zięcia" to ugotowane na twardo kurze jaja podane w sosie chilli. Dietetycy twierdzą, że zawarte w chilli ostre składniki pobudzają wydzielanie endorfin oraz potu, co ma dobry wpływ na zatrudy organizm. W Puerto Rico z kacem walczy się "metodą cytrynową". Połówki cytryn umieszcza się pod pachami na cały dzień, ma to zapobiec bólom głowy. Na Haiti z kacem walczy się za pomocą voodoo. Nieszczęśnik, którego dopadła ta przykra dolegliwość, musi wrzucić trzynaście szpilek z czarnymi główkami do butelki, z której pił. Gorzej, jeśli piło się z niejednej butelki lub zostały one wyrzucone. Wtedy nawet szpilki nie pomogą. Najprzyjemniejszym sposobem na kaca wykazali się Jamajczycy. Trochę rumu, łyżeczka miodu, porcja bitej śmietany i masa lodu i lek na kaca gotowy. Jeśli karnawałowym szaleństwom oddajemy się w Niemczech, to na pewno rano zostaniemy poczęstowani kiszoną kapustą, kiszonymi ogórkami, marynowaną papryką, a to wszystko popija się sokiem z kiszonej kapusty. Brzmi to dość kwaśnie, ale najważniejsze aby było skuteczne. W Polsce natomiast w nowym świetle stawiane są powszechnie znane powiedzonka, "czym się zatrułeś tym się lecz", "klin, klinem", albo " piwo z rana jak śmietana". Tylko żeby te poranne "zabiegi lecznicze" nie skończyły się kolejnym dniem "klinowania".