W ubiegłym tygodniu minął termin płatności, jaki Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dał Polsce na zapłacenie kar w sprawie kopalni Turów. Przypomnijmy, że chodzi o 500 tys. euro kary dziennej. - Uchwała Rady Ministrów (w tej sprawie - red.) jest obiegowo przyjęta i podtrzymujemy nasze stanowisko. Uchwała mówi wprost, że tych kar nie zapłacimy - mówi Interii rzecznik rządu Piotr Müller. Wcześniej portal Onet podał nieoficjalnie, że polski rząd jest gotowy zapłacić ponad 200 mln zł kary za spór w sprawie kopalni w Turowie. Byłaby to nowość, bo nic nie wskazywało na to, by negocjacje zostały wznowione, a polski rząd zdecydował się zmienić swoje stanowisko. W rozmowie z Interią Müller był wyraźnie zdziwiony tymi doniesieniami. - Rada Ministrów podtrzymała swoje stanowisko dotyczące sporu w sprawie kopalni w Turowie. Wskazała również, że zatrzymanie działań kopalni spowodowałoby zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju - dodaje Müller. W konsekwencji nic się nie zmienia - mimo że termin płatności minął, Polska wciąż nie zamierza zapłacić kary za Turów. Na czym polega spór o Turów? Kopalnia i elektrownia w Turowie stały się kością niezgody między Polską a Czechami. Pod koniec lutego Praga wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Warszawie w sprawie rozbudowy kopalni Turów. Jednocześnie domagała się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia. Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody, skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego. Polski rząd do nakazu wstrzymania wydobycia się nie zastosował. W efekcie 20 września TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Dotychczasowe negocjacje z czeską stroną nie przyniosły przełomu. 3 lutego 2022 r. w sprawie Turowa ma zostać ogłoszona opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.