Spora sprzedaż broni dla powstańców miała miejsce wiosną. - To było robione za zgodą rządu - podkreślił rozmówca PAP. Nie chciał jednak powiedzieć, czy operacja odbyła się z inicjatywy naszych władz. Nie wiadomo również jakiego rodzaju broń pojechała z Polski do Libii. Źródło podaje również, że od kilku tygodni w dowództwie NATO-wskiej operacji w Libii jest 15 polskich oficerów; siedmiu z nich jest w dowództwie w Neapolu, natomiast pozostała ósemka w dowództwie operacji powietrznej. Polska, mimo że nie wzięła udziału w operacji militarnej w Libii, jeszcze przed objęciem prezydencji w UE wspierała siły walczące z reżimem Muammara Kadafiego. Szef MSZ Radosław Sikorski jako pierwszy zachodni minister SZ odwiedził w maju w Benghazi Narodową Radę Libijską. Jej szefowi Mustafie Abdulowie Dżalilowi przekazał wówczas, że UE uznaje Radę za prawowitego partnera do rozmów. Polski ambasador w Libii Wojciech Bożek był też pierwszym zachodnim szefem placówki dyplomatycznej, który jeszcze w czerwcu zdecydował się na rezydowanie w Benghazi. Sikorski mówił wówczas, że Polska nie widzi możliwości współpracy z Kadafim i wolałaby, aby konflikt w Libii został rozwiązany za pomocą metod politycznych, a nie wojskowych. MSZ zadowolone Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wita z zadowoleniem zakończenie 42-letnich rządów Muammara Kadafiego w Libii - napisał dziś w komunikacie rzecznik resortu Marcin Bosacki. Zapewnił, że Polska jest gotowa wspierać Libijczyków w odbudowie kraju. "Gratulujemy Libijczykom i Przejściowej Radzie Narodowej położenia kresu reżimowi, który przez długie lata był sponsorem grup terrorystycznych mających na sumieniu niemałą liczbę niewinnych ofiar w wielu państwach świata, a w ostatnich miesiącach nie zawahał się użyć ślepej przemocy przeciwko własnemu narodowi" - czytamy w komunikacie. MSZ zaznacza w nim, że Polska od początku wspierała wolnościowe aspiracje Libijczyków. "Również i teraz - w nowych, zmienionych warunkach - gotowi jesteśmy wesprzeć Libijczyków w trudnym wysiłku odbudowy i kształtowania nowej rzeczywistości" - napisano w komunikacie. MSZ wyraziło też przekonanie, że Kadafi wraz z najbliższymi współpracownikami wkrótce odpowie za swoje zbrodnie w Libii lub przed obliczem Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Walka jeszcze nie skończona Siły Muammara Kadafiego kontrolują jedynie 10-15 procent Trypolisu i powinny poddać się, aby uniknąć rozlewu krwi w stolicy Libii - powiedział dziś szef włoskiej dyplomacji, Franco Frattini. "Możemy powiedzieć, że obecnie jedynie 10-15 procent terytorium miasta jest jeszcze w rękach reżimu. Wokół lotniska, które jest strefą zamkniętą, trwają walki z ostatnimi formami agresji ze strony sił lojalnych wobec Kadafiego" - powiedział w telewizji Sky TG24. Frattini podkreślił, że "minął już czas" na negocjacje w sprawie ewentualnego wyjazdu Kadafiego za granicę i jego proces musi odbyć się przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. "Kadafiemu wielokrotnie proponowano wyjazd z kraju. Jednak wszystkie terminy już wygasły i jego jedyna droga prowadzi przed wymiar sprawiedliwości" - dodał. Podkreślił, że decydującym elementem konfliktu było aresztowanie dwóch synów Kadafiego: Mohammeda i Saifa. Wcześniej w poniedziałek prokurator Trybunału Luis Moreno-Ocampo potwierdził aresztowanie Saifa al-Islama Kadafiego, który typowany był na następcę dyktatora. Trybunał wystawił wobec niego i jego ojca międzynarodowy nakaz aresztowania za zbrodnie przeciwko ludzkości. "Najpewniejszy sposób na zakończenie rozlewu krwi jest prosty: Muammar Kadafi i jego reżim muszą uznać, że ich rządy dobiegły końca" - brzmi oficjalny komunikat prezydenta.