Zachód nie pomaga bezinteresownie krajom arabskim
Państwa ogarnięte rewolucją powinny sobie radzić same. Interwencja z zewnątrz nigdy nie jest bezinteresowna. O pokojowym podejściu do rozwiązywania konfliktów i zdecydowanym sprzeciwie wobec interwencji Zachodu - opowiada prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad w ekskluzywnym wywiadzie dla stacji CNN.
"Ludzie chcą, żeby sprawiedliwość, wolność i szacunek do innych działały i zwyciężały wszędzie. To jest prawo wszystkich narodów - powiedział Mahmud Ahmadineżad, pytany przez Farida Zakarię o reakcję na śmierć Muammara Kadafiego.
"Jest nam oczywiście przykro, że przy okazji giną ludzie. Chciałbym, żeby każdy szanował prawo, wolność i żeby nie było potrzeby prowadzenia wojen" - dodał.
Interwencja NATO zaostrzyła konflikt w Libii
Prezydent Iranu zapewniał w rozmowie z CNN, że "od początku zalecał dialog między obydwoma stronami konfliktu, ale nie zwracano uwagi na jego rady".
"Nie otrzymaliśmy żadnych statystyk na temat strat w ludziach po obydwu stronach i uważam, że zamiast interwencji, NATO mogłoby bardziej pomóc promować dialog między wszystkimi uczestnikami konfliktu" - dodał.
Fragment wywiadu, w którym prezydent Iranu opowiada o Libii, możesz zobaczyć TUTAJ.
Świat wzywa do ustąpienia prezydenta Syrii. Ahmadineżad milczy
Zakaria wytknął prezydentowi Iranu górnolotne deklaracje, że "wola ludu powinna zwyciężać zawsze i wszędzie", powołując się na sytuację w Syrii, gdzie brutalne walki zamieniają się w masakrę ludności. Przypomniał również, że Turcja - wcześniej pokojowo nastawiona do Syrii i reżimu Assada - zerwała z tym reżimem, a ostatnio wezwała publicznie prezydenta do ustąpienia.
Ahmadineżad, pytany, czy w świetle tych zdarzeń dołoży swój głos nawołujący Assada do złożenia rezygnacji i słuchania woli społeczeństwa, powiedział, że "Iran jest w przyjaznych stosunkach zarówno z Turcją, jak i Syrią, ale linia jego postępowania jest całkowicie niezależna".
"Uważam, że powinniśmy respektować niezależność i suwerenność wszystkich narodów na całym świecie, w USA, w Europie..." - dodał, unikając odpowiedzi wprost, ale sugerując jednocześnie, że nie zamierza zabierać głosu w sprawie Assada.
"Sprawiedliwość, demokracja i wolność muszą przezwyciężyć wszystko. Potępiamy masakry ludności, niezależnie od tego, czy są przeprowadzane przez siły bezpieczeństwa czy przez zwalczających się przeciwników" - mówił Ahmadineżad.
Według niego najskuteczniejszym wyjściem z patowej sytuacji jest skonfrontowanie skonfliktowanych stron i zachęcenie ich do wypracowania porozumienia. Najgorsze jest w takich sytuacjach korzystanie z pomocy z zewnątrz, ponieważ państwa powinny same rozwiązywać własne problemy.
Interwencje z zewnątrz nigdy nie są bezinteresowne
"Zabijanie ludzi nie doprowadzi do rozwiązania problemu. Kiedy ludzie są zabijani, kreujemy nowe spektrum konfliktu" - argumentował.
"Ale panie prezydencie, zabrzmiało to, jakby obydwie strony były sobie równe. W rzeczywistości to, co się dzieje w Syrii, wygląda całkiem inaczej. Nie ma tam demonstrantów, którzy atakują siły bezpieczeństwa. To siły bezpieczeństwa zabijają niewinnych mężczyzn, kobiety i dzieci. I to powinien pan potępiać, a nie mówić, że obydwie strony są winne. Jeśli sprawiedliwość i wolność są celem, bardzo ważne jest, żeby prezydent Assad usłyszał pana opinię" - oponował Farid Zakaria.
Ahmadineżad, w odpowiedzi na te zarzuty, mówił, że "nikt nie ma prawa zabijać drugiego człowieka - ani władze, ani oponenci", a interwencja z zewnątrz nigdy nie jest bezinteresowna. "Stosunek Stanów Zjednoczonych w niczym nie pomaga. Oni nigdy nie pomagają. Od samego początku mówiliśmy, że potrzebna jest grupa mediatorów, która zachęci skłócone ze sobą grupy do zawarcia porozumienia, ale NATO miało swoje cele w Libii. Chcieli uzyskać dostęp do złóż ropy naftowej. Nie było potrzeby zabijać aż tylu ludzi" - podsumował prezydent Iranu.
ZOBACZ fragment materiału, w którym Ahmadineżad wypowiada się na temat Syrii.
Wywiad z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem został wyemitowany w stacji CNN International.
Tłumaczenie i opracowanie materiałów: Ewelina Karpińska-Morek
CNN/INTERIA.PL