Wyklinają Freddiego Mercury'ego
Zawrzało wśród mieszkańców Zanzibaru, a wszystkiemu winny jest Freddie Mercury, który pochodził właśnie z tej tropikalnej wyspy. Miejscowi muzułmanie uważają, że czczenie homoseksualisty i rozpustnika jest obrazą dla religii i kraju - pisze "Gazeta Wyborcza".
Właśnie przypada 60. rocznica urodzin nieżyjącego artysty rockowego Freddiego Mercury'ego. Farrokh Busara - którego świat znał jako charyzmatycznego lidera zespołu Queen, święcącego triumfy w latach 70. i 80. - urodził się na głównej wyspie Zanzibaru, Ungudży. Z Afryki Mercury trafił do Indii, a stamtąd do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł w 1991 roku na AIDS.
Jak czytamy w "GW", mieszkańcy wyspy niewiele wiedzieli o swym wielkim rodaku do czasu, aż miejscowy szynkarz, który chcąc zarobić na sławie Mercury'ego, postanowił wyprawić urodzinowe przyjęcie, które miało ściągnąć tłumy zagranicznych turystów. Przeciwko temu wydarzeniu zaprotestowali muzułmańscy radykałowie zrzeszeni we Wspólnocie Muzułmańskiej Czujności.
Dwa lata temu na żądanie imamów zanzibarscy posłowie przyjęli prawo zakazujące homoseksualizmu. Karę za fizyczną miłość osób tej samej płci ustalono na pięć lat więzienia - czytamy w "GW".