Sonda Solar Orbiter wystartowała w poniedziałek po godz. 5 (czasu polskiego). Zbliży się do Słońca bardziej, niż było to wcześniej możliwe, i zbada słabo widoczne z Ziemi bieguny Słońca, dostarczając nowych danych o naszej macierzystej gwieździe i heliosferze - gigantycznym "bąblu" wyrzucanej przez nią plazmy. Dzięki zebranej wiedzy o aktywności Słońca można będzie nie tylko lepiej poznać słoneczne plamy, dokładniej przewidywać zmiany klimatu czy zagrażające sztucznym satelitom rozbłyski, ale także zrozumieć zachowanie innych, znacznie odleglejszych gwiazd. Solar Orbiter, której masa wynosi 1,8 tony, leci w ramach misji Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i amerykańskiej NASA. Polski wkład w misję Wkład w misję ma również Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy z Warszawy i Wrocławia opracowali - wraz ze Szwajcarami, Czechami, Niemcami i Francuzami - STIX (Spectrometer/Telescope for Imaging X-rays). To specjalny rodzaj teleskopu rentgenowskiego, który zarejestruje rozbłyski na Słońcu. Pierwsze dane w 2021 roku Aby osiągnąć odpowiednią prędkość, Solar Orbiter wykorzysta grawitację mijanej po drodze Wenus (tak zwana asysta grawitacyjna). Ponieważ sonda zbliży się do Słońca na odległość 42 mln kilometrów (bardziej niż Merkury), wrażliwa na wysokie temperatury aparatura ukryta jest za masywną osłoną termiczną, zbudowaną z wielu warstw tytanu pokrytego czarną powłoką z fosforanu wapnia. Uzyskane z misji informacje będą dostępne dla naukowców z całego świata. Pierwsze użyteczne dane mają się pojawić w listopadzie roku 2021. Cała misja Solar Orbiter potrwa co najmniej do grudnia roku 2025. Jej koszt szacuje się na około miliard euro. ESA będzie współpracowała z NASA, której sonda Parker Solar Probe wystartowała wcześniej (w sierpniu roku 2018) i wykonuje już czwarte okrążenie wokół Słońca. Parker Solar Probe zbliży się do Słońca jeszcze bardziej niż Solar Orbiter, ale ma odmienne wyposażenie. Dlatego obie sondy będą się uzupełniać.