W Bykowni odkryto grzebień z nazwiskami Polaków
Grzebień z wyrytymi nazwiskami Polaków zamordowanych przez NKWD i pochowanych w lesie w podkijowskiej Bykowni odnaleźli pracujący tam specjaliści Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - poinformował polskich dziennikarzy przebywający na Ukrainie sekretarz ROPWiM Andrzej Przewoźnik.
- To bardzo ważny dowód, potwierdzający, że w Bykowni spoczywają Polacy. Dowód ten jest nawet ważniejszy niż znaleziony tu niedawno nieśmiertelnik sierżanta Józefa Naglika - powiedział Przewoźnik.
Czarny ebonitowy grzebień austriackiej firmy "Matador Garantie" został znaleziony w jednym ze zbiorowych grobów, w których spoczywają Polacy z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.
Jest to tzw. wszawik, grzebień do wyczesywania wszy, o długości ok. 7 cm i szerokości ok. 4 cm. Na powierzchni między dwoma rzędami ząbków, po obu stronach grzebienia, ktoś wyrył polskie nazwiska, najprawdopodobniej osób więzionych w więzieniach NKWD na terytorium dzisiejszej Ukrainy. Zrobił to zapewne szpilką lub innym ostrym przedmiotem. Litery są bardzo małe, a zapisy zostały umieszczone w dwóch rzędach, jeden pod drugim.
Najbardziej widoczne zapisy to: "Franciszek Strzelecki", "Ludwik Dworak", "Gronowski Wspólna 17" i "Szczyrad...".
- Jest to prawdopodobnie pułkownik Bronisław Mikołaj Szczyradłowski, zastępca dowódcy obrony Lwowa we wrześniu 1939 r. - powiedział Przewoźnik.
Ekipa ROPWiM ustaliła, że nazwiska te znajdują się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej. Pułkownik Szczyradłowski figuruje na niej pod numerem 055/5, Franciszek Strzelecki pod nr. 043/3, Władysław Gronowski 067/1, a Dworak 053/3.
Inne zapisy są mało czytelne. Na grzebieniu widać rzymskie cyfry, mogące oznaczać miesiące.
- Wygląda to na swego rodzaju kronikę. Pamiętnik z więzienia - powiedział kierujący pracami w Bykowni prof. Andrzej Kola z Uniwersytetu Toruńskiego.
Przewoźnik poinformował dziennikarzy, że szczegółowa analiza zapisów z bykowniańskiego grzebienia będzie dokonana podczas ekspertyzy w kraju.
W ubiegłym tygodniu polscy badacze odnaleźli w Bykowni nieśmiertelnik, żołnierską tabliczkę identyfikacyjną starszego sierżanta Józefa Naglika, komendanta strażnicy w batalionie Korpusu Ochrony Pogranicza "Skałat".
Ekipa profesora Koli bada zbiorowe mogiły ofiar NKWD w Bykowni od ubiegłego roku we współpracy z ukraińską Państwową Komisją ds. Upamiętnienia Ofiar Represji i Wojny.
Efektem poszukiwań jest 210 zlokalizowanych grobów; w 43 z nich znajdują się szczątki Polaków. Wszyscy oni znaleźli się w aresztach i więzieniach NKWD, które powstały na terenach włączonych do ZSRR po napaści na Polskę 17 września 1939 roku.
Informacje o masowych grobach w Bykowni ujrzały światło dzienne pod koniec lat 80. XX w. Badania przeprowadzone tam w latach 2001- 2004 wykazały, że jest to największy na Ukrainie cmentarz ofiar komunizmu. Liczba pochowanych może sięgać kilkudziesięciu tysięcy.
Na podstawie rozkazu ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii o rozładowaniu więzień NKWD w zachodnich obwodach obecnej Ukrainy i Białorusi z 22 marca 1940 roku, Polacy zostali przewiezieni do więzień centralnych obwodów ZSRR w Kijowie, Charkowie oraz Chersoniu i tam zamordowani wiosną 1940 roku.
Na tzw. ukraińskiej i białoruskiej liście katyńskiej figuruje ogółem 7,3 tys. Polaków. W Bykowni znajdują się szczątki części z grupy 3435 Polaków - m.in. oficerów, policjantów i urzędników - z listy ukraińskiej. Wśród miejsc, gdzie mogą być szczątki zamordowanych Polaków z listy białoruskiej, wymienia się m.in. Kuropaty pod Mińskiem.
INTERIA.PL/PAP