Ze względu na kilka dni wolnego obchody Dnia Kobiet rozpoczęły się na Ukrainie już w środę. Ulice Kijowa zapełniły się mężczyznami z bukietami niesionych swym wybrankom kwiatów, a w restauracjach urządzano poświęcone płci pięknej imprezy firmowe. W czwartek natomiast ukraińska stolica opustoszała. Korzystając z długiego weekendu wielu jej mieszkańców wyjechało z miasta. Jak co roku Dzień Kobiet stał się okazją do dyskusji o równouprawnieniu płci. Media zwracają uwagę, że kwestia ta wciąż jest na Ukrainie poważnym problemem i martwią się m.in. małym udziałem kobiet w życiu politycznym. Tygodnik "Dzerkało Tyżnia" podkreśla w swym wydaniu internetowym, że w 450-osobowym ukraińskim parlamencie zasiada tylko 36 kobiet. Jest to zaledwie 8 procent składu Rady Najwyższej, co w porównaniu ze średnim, ponad 22-procentowym wskaźnikiem w parlamentach krajów UE, jest bardzo słabym wynikiem. Jeszcze gorsza sytuacja panuje w ukraińskim rządzie. Jest w nim - i to dopiero od połowy lutego - tylko jedna kobieta, minister zdrowia Raisa Bohatyriowa. W ciągu ponad 20 lat niepodległości Ukrainy na czele rządu tego kraju także stała tylko jedna kobieta. Była to Julia Tymoszenko, odbywająca obecnie karę siedmiu lat więzienia za nadużycia, których miała dopuścić się przy zawieraniu umów gazowych z Rosją przed trzema laty. W czwartek jej zwolennicy przyszli złożyć jej życzenia z okazji Dnia Kobiet przed żeńską kolonię karną w Charkowie, gdzie przebywa była premier. Z okazji święta w środę władze kolonii zorganizowały dla osadzonych z nią skazanych uroczysty koncert. W Dniu Kobiet Tymoszenko i jej więziennym towarzyszkom zaserwowano świąteczne menu. Według komunikatu służb penitencjarnych znalazła się w nim sałatka o nazwie "Mimoza", galaretka mięsna, słodkie bułeczki i podwójna porcja kompotu.