Miał prawo jazdy od 10 miesięcy, ale jego krewni wierzą, że zrobił wszystko, by uniknąć tragedii. Coraz częściej słychać jednak opinie, że to właśnie przez jego błąd autokar nie wyhamował i spadł w przepaść. Ale nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia. Na razie są tylko domniemania ekspertów i świadków wypadku. - Paweł nie jest winny śmierci pielgrzymów - przekonują przez łzy reporterkę gazety członkowie jego rodziny. Strona francuska nie podaje jeszcze informacji o Pawle Mendyku, ale jego rodzice, rodzeństwo i znajomi nie potrzebują oficjalnej depeszy. Są przekonani, że on nie żyje. Tak podpowiada im serce. - Spalił się - mówi przez łzy siostra kierowcy, Justyna Mendyk. Zobacz nasz raport specjalny: Tragedia we Francji To taka straszna śmierć. Straszne dla rodziny Pawła jest jednak również to, że to właśnie o nim mówi się w kontekście odpowiedzialności za to, co zdarzyło się w niedzielę rano. Większość ludzi winą za koszmarny wypadek obarcza właśnie Pawła. Rodzina desperacko go broni. - Bo zawsze jest tak, że zrzuca się winę na tego, kto nie może się już bronić - powiada "Faktowi" ojciec kierowcy, Marek Mendyk. Bliscy modlą się za Pawła i innych zmarłych.