Według gazety, decyzjami tymi Putin po raz kolejny w ciągu kilku tygodni podważył wszystkie przedwyborcze prognozy. "Do tej pory analitycy ostrożnie zakładali, że ten, kto stanie na czele listy, będzie głównym kandydatem na prezydenta. Jednak w poniedziałek Putin szczegółowo mówił o urzędzie premiera jako o w pełni realistycznej propozycji. Uznał wszelako, że jest za wcześnie, by o niej myśleć" - piszą "Izwiestija". Zdaniem dziennika, "wygląda na to, że jest to właśnie to +miejsce w szeregu+, na które liczy po maju 2008 roku, czyli po inauguracji kolejnego prezydenta". "Wychodzi też na to, że odtąd nie jest ważne, kogo uważa się za 'następcę', a kogo - nie. Putin sam został swoim następcą" - oceniają "Izwiestija". Gazeta prognozuje również, że "jeśli Putin rzeczywiście zostanie premierem, to centrum rosyjskiej polityki automatycznie przemieści się do Białego Domu (siedziby rządu - przyp. red.)". Putin zapowiedział w poniedziałek z trybuny kongresu prokremlowskiej Jednej Rosji, że stanie na czele listy kandydatów tej partii w grudniowych wyborach do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, choć nie zamierza wstępować do tego ugrupowania. Jednocześnie jako "realistyczną" określił zgłoszoną z sali propozycję, aby po wyborach został szefem rządu. Inicjatywę tę uznał jednak za "przedwczesną". Putin zaznaczył, że aby tak się stało, muszą być spełnione dwa warunki: Jedna Rosja powinna wygrać wybory do Dumy, a na prezydenta winien być wybrany porządny, uczciwy, zdolny i nowoczesny polityk, z którym - jak to ujął - można współpracować. Zgodnie z konstytucją Rosji, Putin nie może po raz trzeci kandydować na prezydenta. Wybory prezydenckie odbędą się 2 marca 2008 roku. Poprzedzą je - 2 grudnia 2007 roku - wybory parlamentarne.