Jako przyczynę podano odrzucenie przez ekspertów CKW ponad 5 proc. podpisów poparcia przedstawionych przez obu kandydatów. W przypadku przywódcy Jabłoka, który miał być jedynym kandydatem opozycji demokratycznej w wyborach 4 marca, specjaliści CKW zakwestionowali 25,6 proc. skontrolowanych podpisów. Jawliński jako przedstawiciel partii, która nie jest reprezentowana w Dumie Państwowej, izbie niższej parlamentu FR, a Mieziencew jako pretendent wysunięty przez własny komitet wyborczy, musieli złożyć w CKW po 2 mln podpisów poparcia, zebranych w ciągu miesiąca w co najmniej 40 z 83 regionów Federacji Rosyjskiej. Przy czym, z jednego regionu nie mogło pochodzić więcej niż 50 tys. Centralna Komisja Wyborcza miała obowiązek zweryfikowania 20 proc. (400 tys.) przedstawionych podpisów. Zgodnie z prawem, liczba odrzuconych podpisów nie mogła przekroczyć 5 proc. W wyborach prezydenckich wystartuje więc tylko pięciu kandydatów: lider partii Jedna Rosja - premier Władimir Putin, przywódca Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow, szef nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski, lider socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow i miliarder Michaił Prochorow. Czterej pierwsi jako kandydaci partii parlamentarnych byli zwolnieni z obowiązku zbierania 2 mln podpisów poparcia. W wypadku Prochorowa CKW odrzuciła 4,38 proc. podpisów. Zdecydowanym faworytem marcowych wyborów jest Putin. Według niezależnego Centrum Jurija Lewady, gdyby wybory odbyły się w poprzednią niedzielę, to szef rządu wygrałby je już w pierwszej turze, zdobywając 62 proc. głosów. Pracownia ta podała również, że Ziuganowa poparłoby 15 proc. wyborców, Żyrinowskiego - 9 proc., Prochorowa - 6 proc., Mironowa - 5 proc., Jawlińskiego - 2 proc., a Mieziencewa - mniej niż 1 proc.