Rodzą się Polacy... na Wyspach
Wielka Brytania i Irlandia przeżywają polski baby boom. W tym roku Polki urodziły tam ponad 17 tysięcy dzieci. O sto procent więcej niż w 2006 r. - pisze "Życie Warszawy".
Luna, Rupert, Matthew, Jonathan, Rufus, Everett, Luke, James, Benjamin, Nick, Max, Edwin, Neil, Lee... To nie mali Brytyjczycy, ale Polacy urodzeni na Wyspach. Według portalu dla polonii www.polski-bristol.net, takie imiona dla swoich dzieci wybierają najczęściej polscy emigranci.
Na 17 tysięcy noworodków wskazują dane polskiego konsulatu w Londynie. O tyle paszportów wystąpili dla dzieci rodzice. Według księdza Krzysztofa Ciebienia z polskiej parafii Devonia, ten urodzaj to żadna niespodzianka.
- Prawie 95 proc. emigracji to ludzie młodzi, przyjechali tuż po maturze lub studiach - mówi ksiądz w rozmowie z "Życiem Warszawy". Do Londynu trafił wprost z diecezji tarnowskiej. - Dla mnie to był swego rodzaju szok. Czułem się jak na rekolekcjach młodzieżowych. Sami młodzi ludzie - wspomina. Baby boom duchowny tłumaczy jednak nie tyle żywotnością młodych, ile warunkami, które mają na Wyspach Brytyjskich.
- Ludzie, którzy tu przyjechali, pracują legalnie, oni nie zbierają na czarno jagód w lesie. Płacą podatki, mają zapewnioną opiekę zdrowotną (m.in. bezpłatne leki przez rok po porodzie - przyp. red.), mogą korzystać z zasiłków - tłumaczy ksiądz.
W 2004 roku, kiedy przyjęto nas do Unii Europejskiej, w Anglii urodziło się ok. 1800 naszych rodaków, w ubiegłym roku ok. siedmiu tysięcy. W tym roku więc o ponad sto proc. więcej.
Liczba dzieci urodzonych na Wyspach jest większa niż w całej Warszawie. W 2006 roku w stołecznych szpitalach przyszło na świat ok. 16 tys. dzieci. Zdaniem Roberta Rusickiego, konsula generalnego w Londynie, ten rok jest wyjątkowy pod względem narodzin polskich dzieci. - Spodziewamy się, że w przyszłym roku może ich przyjść na świat równie dużo, ale na pewno nie więcej niż w tym - mówi konsul.
INTERIA.PL/PAP