Prof. Jerzy Zdanowski o ekspansji i zatrzymaniu Państwa Islamskiego
Kto stoi za powstaniem Państwa Islamskiego i dokąd sięgają siejące strach ambicje i plany dżihadystów? Jak można zatrzymać ekspansję islamistów i na czym polega niebezpieczna gra przypatrującej się sytuacji na Bliskim Wschodzie Turcji? Odpowiedzi na te pytania udziela w rozmowie z Interią prof. Jerzy Zdanowski, historyk, politolog i arabista.
Dariusz Jaroń, Interia: Panie Profesorze, jakie były początki Państwa Islamskiego?
Profesor Jerzy Zdanowski: Powstanie Państwa Islamskiego Iraku i Syrii jest rezultatem zarówno czynników długiego trwania, jak i bieżącej sytuacji politycznej w regionie oraz na świecie. Do tych pierwszych należy odnieść ogromne i coraz większe problemy rozwojowe, eksplozję demograficzną, niezdolność lokalnych władz do zaspokojenia potrzeb społeczeństw na poziomie nawet podstawowym. Na tym tle już w latach 20. XX wieku zrodził się nurt polityczny nazwany islamizmem, który postulował utworzenie "państwa islamskiego" jako panaceum na wszystkie bolączki.
Brzmi jak utopia...
- Dlatego ten populistyczny postulat spotkał się z życzliwym przyjęciem przez niedojrzałe politycznie społeczeństwa krajów bliskowschodnich, a islamizm w różnych odcieniach - od umiarkowanego po radykalny - został tym elementem sceny politycznej, bez którego nie można sobie wyobrazić Bliskiego Wschodu. Brutalność autorytarnych władz i bunt społeczny nazwany Arabską Wiosną świadczy o nieudanych próbach stworzenia na Bliskim Wschodzie systemów politycznych, z którymi mogłyby się utożsamić lokalne społeczeństwa.
- Najważniejszym bodajże wnioskiem z Arabskiej Wiosny jest rozpad całych narodów, a właściwie upadek planów ich zbudowania. Takie plany zrodziły się po I wojnie światowej wraz z rozpadem Imperium Osmańskiego. Plany te przewidywały scalenie wspólnot religijnych i etnicznych w krajach arabskich oraz w Turcji w spójne wspólnoty narodowe. To, co widzimy teraz, to rozpad niektórych społeczeństw wzdłuż linii podziałów etnicznych (Egipt), plemiennych (Libia i Jemen) i religijnych (Irak i Syria).
Można wskazać siły, które stoją za powstaniem obecnego Państwa Islamskiego?
- Samo powstanie Państwa Islamskiego Iraku i Syrii jest rezultatem wojny domowej w Iraku i Syrii, ale przede wszystkim - aktywnych działań sił z zewnątrz. Arabia Saudyjska i Katar - regionalne potęgi finansowe rządzone przez konserwatywne elity sunnickie - były zaniepokojone umocnieniem się szyitów w Iraku po 2003 r. i były zainteresowane obaleniem Asada w Syrii, który jako szyita utrzymywał sojusz z szyickim Iranem, będącym wrogiem sunnickich monarchii na Półwyspie Arabskim. Również sunnicka Turcja, rządzona przez islamistyczną partię Erdogana, była zainteresowana obaleniem Asada, który promował rządy świeckie. Arabia Saudyjska, Katar i Turcja wsparły najpierw umiarkowaną opozycję sunnicką w Syrii, a kiedy scenariusz ten nie przyniósł rezultatów, te dwa pierwsze państwa postawiły na bardziej radykalna opozycję, z której wyrosło Państwo Islamskie.
Jak Państwo Islamskie finansuje swoją wojenną działalność?
- Struktura ta nie mogłaby uzyskać takiej pozycji w regionie, gdyby nie miała szerokiego wsparcia finansowego z zewnątrz, jakkolwiek w tej chwili ma ona różnorodne źródła finansowania: sprzedaje ropę, handluje bronią, ściąga haracz od ludności i po prostu rabuje. Jego istnienie należy rozpatrywać w kontekście rywalizacji sunnicko-szyickiej i stąd wniosek, że mamy do czynienia z wydarzeniami, które tak szybko nie wygasną.
Gdzie sięgają mocarstwowe ambicje Państwa Islamskiego?
- Plany Państwa Islamskiego mówią o zajęciu całego Iraku, oczywiście Syrii, ale także części Iranu. Realizacja tych planów osłabi szyitów w skali regionu i będzie na rękę sunnickim monarchiom naftowym, które mogą w związku z tym podsycać ogień obecnej wojny regionalnej. Można powiedzieć, że w następstwie ograniczenia przez USA swojego zaangażowania na Bliskim Wschodzie (mówi się, że jest ono o co najmniej połowę słabsze niż za prezydentury G.W. Busha) na plan pierwszy wysunęła się w skali regionu konfrontacja saudyjsko-irańska, mająca silne podłoże religijne (sunnici przeciwko szyitom).
Jakie Pan Profesor widzi możliwości zatrzymania ekspansji Państwa Islamskiego?
- Jedynie zbliżenie między Rijadem i Teheranem może ograniczyć niszczącą Bliski Wschód ekspansję Państwa Islamskiego. Drugim czynnikiem ograniczenia siły Państwa może być powrót na scenę bliskowschodnią USA w skali zaangażowania podobnej do tej z czasów G.W. Busha. Może to nastąpić ewentualnie po wyborach prezydenckich.
Jakie są następstwa mniejszej aktywności Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie?
- W sytuacji ograniczania przez USA swojej obecności w regionie wzrosła aktywność lokalnych graczy - przede wszystkim Arabii Saudyjskiej, Kataru i Turcji, którzy zaczęli dążyć do umocnienia wpływów, a nawet przejęcia przywództwa w regionie. Sprzyjało temu także osłabienie Egiptu w rezultacie Arabskiej Wiosny. Można powiedzieć, że wycofanie się Amerykanów z Iraku zrodziło polityczną próżnię, która wypełniły regionalne mocarstwa. Postawę USA można zrozumieć, jeśli weźmie się pod uwagę lekcję afgańska: Talibowie, przeciwko którym Zachód podjął tak szeroko zakrojone i kosztowne działania bezpośrednie, są teraz bardziej silni niż na początku operacji Zachodu, której celem było ich rozbicie. To, co się stało w Iraku po obaleniu przez Amerykanów Saddama Husajna w 2003 r., też miało znaczenie dla narodzin Państwa Islamskiego.
To znaczy?
- W rezultacie interwencji Zachodu w Iraku miał powstać system demokratyczny, a tymczasem jedną dyktaturę - sunnitów - zastąpiła druga dyktatura - szyitów. W momencie ekspansji Państwa Islamskiego na Irak w kraju tym nasiliły się prześladowania sunnitów przez szyickie władze w Bagdadzie, co spowodowało, że sunnickie Państwo cieszyło się pewnym zrozumieniem ze strony sunnitów mieszkających na północy Iraku. Tak było na początku, gdyż Państwo wkrótce pokazało swoje brutalne oblicze i zrozumienie dla jego działań przerodziło się w strach.
Sporo w ostatnim czasie w kontekście walki z Państwem Islamskim mówi się o roli Turcji. Jaki interes ma zatem ten kraj w obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie?
- Turcja prowadzi wobec wydarzeń w Syrii i Iraku złożoną grę. Generalnie widać ambicje imperialne tego państwa i chęć odtworzenia swoich wpływów na arabskim Bliskim Wschodzie z czasów Imperium Osmańskiego. W interesie Turcji jest obalenie rządów szyicko-świeckiego Asada i zainstalowanie w Damaszku sunnicko-religijnego rządu. Silne Państwo Islamskie oznacza osłabienie Asada, co leży w interesie Turcji.
- Z drugiej strony ekspansja Kalifatu odbywa się kosztem syryjskich i irackich Kurdów, którzy są wprawdzie w większości sunnitami, ale stanowią odrębną od Turków etniczność i sygnalizują ambicje do posiadania własnego państwa. Ich osłabienie przez Państwo jest w interesie Turcji. Gra taka może być jednak dla Turcji niebezpieczna, gdyż odwrócenie się przez władze w Ankarze od Kurdów w Iraku i Syrii nastroi jeszcze bardziej wrogo do Ankary Kurdów tureckich i pobudzi ich separatyzm.
***
O ekspercie: Profesor Jerzy Zdanowski jest autorem około 100 artykułów naukowych i 15 książek o Bliskim Wschodzie, z których pierwsza była poświęcona właśnie islamizmowi i nosiła tytuł "Bracia Muzułmanie i inni". W tej chwili wychodzi w Anglii jego trzecia wydana tam książka, tym razem obszerna synteza zatytułowana "Middle Eastern Societies in the 20th Century". Są w niej odniesienia do współczesnego islamizmu, w tym i do dżihadyzmu.