Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze w komentarzu, opublikowanym w środę na stronie internetowej, że prezydent Micheil Saakaszwili przez wiele lat kierował Gruzją "niemal bez żadnego sprzeciwu". Pomimo widocznych postępów, osiągniętych od końca ery komunistycznej, Gruzja nie stała się dotychczas "ugruntowaną demokracją". Porażka Saakaszwilego stwarza ogromną szansę na to, by kraj stał się prawdziwą demokracją - ocenia "SZ". "To gorzka prawda dla prezydenta" Zdaniem gazety wielu Gruzinów "po prostu miało dość rządów Saakaszwilego i skorzystało z alternatywy". - To gorzka prawda dla prezydenta, ale dobra wiadomość dla kraju - czytamy w "SZ". Chociaż Iwaniszwili traktowany jest przez przeciwników z dużą dozą sceptycyzmu i musi dopiero udowodnić, że potrafi lepiej kierować krajem niż dotychczasowy rząd, to na jego korzyść można zapisać fakt, że wymusił po raz pierwszy prawdziwą konkurencję w polityce i doprowadził do powstania silnej kontroli, patrzącej sprawującym władzę na ręce. "SZ" przypomina, że pomimo zmiany władzy w parlamencie Saakaszwili pozostanie jeszcze przez rok szefem państwa. Oba polityczne obozy muszą zrozumieć, że kompromisy są stałym elementem demokracji, której tak pragnie Gruzja. Fakt, że pomimo wrogich nastrojów podczas kampanii wyborczej doszło do pokojowego przekazania władzy, oznacza dla Gruzji "niezwykle zachęcający start" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung". Zwycięstwo opozycji - zwycięstwem Saakaszwilego W podobnym tonie utrzymany jest komentarz w dzienniku "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jego autor uważa, że zwycięstwo opozycji jest także zwycięstwem Saakaszwilego i jego ekipy, pomimo ciężkiej wyborczej porażki. Wynik wyborów wykazał, że jego polityka od czasu rewolucji róż z 2003 roku zaowocowała powstaniem systemu demokratycznego, jakim nie może się pochwalić - z wyjątkiem należących do UE krajów bałtyckich - żaden kraj na postsowieckim obszarze. "FAZ" zastrzega, że Saakaszwili wykazywał w czasie sprawowania władzy nie raz "ciągoty do autorytaryzmu", usiłując zastraszyć opozycję i przeszkodzić jej w działaniu. Komentator "FAZ" wezwał Zachód do uważnego śledzenia w najbliższych miesiącach rozwoju sytuacji w Gruzji. Demokratyczne wybory nie są wcale gwarancją, że kraj pozostanie demokratyczny i że nie pójdzie w ślady Ukrainy - zauważa "FAZ", dodając, że w koalicji Iwaniszwilego reprezentowane są ugrupowania, które bez wahania można nazwać demokratycznymi, ale także partie, które "judzą przeciwko etnicznym mniejszościom i w dziwny sposób pojmują demokrację". W systemie demokratycznym pewnym problemem budzącym obawy jest sytuacja, gdy szef rządu jest tak bogaty, że mógłby kupić cały kraj - czytamy w "FAZ". Nowy impuls do zbliżenia Gruzji z NATO i UE Tygodnik "Der Spiegel" uważa, że zwycięstwo Iwaniszwilego może paradoksalnie - mimo jego związków z Rosją - dać nowy impuls zbliżeniu Gruzji z NATO i UE, które uległo ostatnio osłabieniu. Co prawda także z premierem Iwaniszwilim nie należy oczekiwać rychłego wstąpienia Gruzji do sojuszu, jednak w przypadku zwycięstwa Saakaszwilego, mającego opinię "raptusa i ryzykanta", drzwi do NATO byłyby dla Gruzji jeszcze szczelniej zamknięte. "Der Spiegel" podkreśla na swej stronie internetowej, że warunkiem zbliżenia Gruzji z Zachodem jest przestrzeganie demokratycznych reguł. Wskazując na pojawiające się w szeregach Gruzińskiego Marzenia głosy domagające się rozliczeń z Saakaszwilim, a nawet postawienia prezydenta przed sądem, autor napomina Iwaniszwilego, że "nie może się ugiąć". Tygodnik przypomina słowa Iwaniszwilego, że zemsta, jak na Ukrainie wobec Julii Tymoszenko, nie jest jego celem, i pisze w konkluzji: "Trzymamy go za słowo".