Z relacji uciekinierów z Północy wynika, że za więźniów politycznych w komunistycznej Korei uznaje się nawet osoby poszukujące jedzenia. Jedną z kobiet skazano na obóz pracy za taniec w zbyt zachodnim stylu, a studenta - za śpiewanie południowokoreańskiej piosenki. Cała rodzina została uznana za winną przestępstwa politycznego, po tym jak na sesji ideologicznej jeden z jej członków zapomniał nazwać Kim Ir Sena "wielkim przywódcą". Do obozów pracy w Korei Północnej trafiają także członkowie rodzin osób skazanych. Według jednej z organizacji pozarządowych, w ostatnich dziesięcioleciach w północnokoreańskich obozach pracy zginęło 400 tys. osób.