Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Obama: Zmienię Amerykę i świat

Dziś Ameryka kojarzy się z Guantanamo, a nie ze Statuą Wolności. Po 11 września zaprzepaściliśmy szansę zjednoczenia światowej opinii publicznej wokół wspólnego celu - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z głównych kandydatów Partii Demokratycznej na prezydenta USA.

/AFP

- "GW": Jest pan jednym z trzech kandydatów - obok pana koleżanki z Partii Demokratycznej senator Hillary Clinton oraz republikańskiego senatora Johna McCaina - którzy mają największe szanse na partyjne nominacje w wyborach i być może na Biały Dom. Nie można więc wykluczyć, że senator z Illinois Barack Hussein Obama zostanie pierwszym czarnoskórym prezydentem najpotężniejszego kraju świata. Gdyby tak się stało, jakie będą pana pierwsze kroki?

Barack Obama: Stany Zjednoczone stoją na zakręcie. Ameryka jest w stanie wojny, zmiany klimatyczne zagrażają bezpieczeństwu Ziemi, a w ciągu ostatnich lat zachwiała się pozycja USA w świecie. Choć wybory prezydenckie odbywają się co cztery lata, rzadko się zdarza, by nowy przywódca mógł wytyczyć całkowicie nowy kierunek w gwałtownie zmieniającym się świecie.

Zwycięzca obecnej kampanii za rok będzie miał szansę odnowić przywódczą pozycję USA, a także położyć kres głębokim podziałom w amerykańskim społeczeństwie. Jeśli jej nie wykorzysta, nie wiadomo, czy taka szansa w ogóle jeszcze się pojawi.

To, że tuż po atakach terrorystycznych z 11 września zaprzepaściliśmy możliwość zjednoczenia światowej opinii publicznej wokół wspólnego celu, to prawdziwa tragedia. Nasi przywódcy wybrali strategię jednostronnych rozwiązań, które doprowadziły do osłabienia bezpieczeństwa narodowego USA, a także pozycji Ameryki. I dziś Ameryka kojarzy się z obozem w Guantanamo, a nie ze Statuą Wolności.

Zakończę wojnę w Iraku i przywrócę wiodącą pozycję Ameryki w świecie, zamykając obóz w Guantanamo, przywracając zakaz aresztowania obywatela bez nakazu sędziego i delegalizując stosowanie tortur. Doprowadzę do końca walkę przeciw al Kaidzie. Wesprę międzynarodowe wysiłki na rzecz nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i wejścia na drogę prowadzącą do świata bez broni jądrowej.

Będę prezydentem, którego zrozumienie stojących przed ludzkością wyzwań wywodzi się z osobistego doświadczenia życia w rozległym świecie, a nie wyłącznie z korytarzy władzy w Waszyngtonie. Mój ojciec przemierzył ocean, by szukać dla siebie spełnienia amerykańskiego snu. W dzieciństwie mieszkałem przez kilka lat w Indonezji, a w młodości zdobywałem szlify społecznego organizatora w zapomnianych zakątkach Ameryki.

W czasie zagranicznych wizyt czy uczestnicząc w szczycie G8 nie będę przemawiał jak przywódca, który zapoznał się z tematem na briefingu przed spotkaniem, ale jak człowiek, którego babka mieszka w afrykańskiej wiosce bez bieżącej wody i kanalizacji".

- A jak odzyska pan zaufanie świata do USA, tak nadszarpnięte w czasie rządów George'a W. Busha? Sądząc po liczbie Europejczyków towarzyszących pańskiej kampanii, w Europie jest pan najpopularniejszym z amerykańskich kandydatów na prezydenta USA. Jakie znaczenie ma dla pana ten transatlantycki sojusz?

Stosowana przez administrację George'a W. Busha zasada dziel i rządź - dzielenia Europy na kraje, które były z nami, oraz te, które były przeciw nam - przyniosła efekty przeciwstawne do zamierzonych. Silna, zjednoczona i żyjąca w pokoju Europa - będąca partnerem Ameryki w sprawach światowych - leży w naszym interesie narodowym. Na takie wyzwania jak np. zmiany klimatyczne możemy odpowiedzieć tylko wspólnie.

NATO wciąż jest kotwicą amerykańskiego zaangażowania w świecie, ale najwyższy czas na zmianę charakteru naszego przywództwa w społeczności transatlantyckiej. Ameryka słuchająca racji innych i współpracująca z sojusznikami z NATO musi zastąpić Amerykę, która patrzy z góry i poucza. Ta zmiana będzie wymagała od krajów europejskich, by nie tylko kształtowały wspólne inicjatywy, ale także wprowadzały w życie rozwiązania trudnych problemów, którymi będziemy się wspólnie zajmować - mówi Barack Obama w rozmowie ze Zbigniewem Basarą z "Gazety Wyborczej".

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także