Rzecznik miejsca pamięci potwierdziła w rozmowie z regionalnym serwisem MDR, że zniszczona brzoza upamiętniała zmarłego w 2010 roku Maurice'a Cadinota, ocalałego z niemieckiego obozu koncentracyjnego. Francuski elektryk został w lipcu 1943 roku wywieziony do Niemiec na roboty przymusowe. W listopadzie 1943 r. został aresztowany i przewieziony do obozu Dora, gdzie musiał mieszkać pod ziemią z innymi więźniami i wykonywać prace elektryczne w tunelach. Założony w 1943 roku niemiecki obóz koncentracyjny Mittelbau-Dora słynął z pracy przymusowej w tunelach, gdzie w najbardziej nieludzkich warunkach więźniowie musieli produkować rakiety i inne uzbrojenie dla III Rzeszy. Jak przypomina portal MDR, co trzeci z około 60 tysięcy więźniów nie przeżył. W 2011 roku w gaju pamiątkowym na dawnym terenie pokazów ogrodniczych posadzono łącznie 53 brzozy, aby ocalić pamięć o więźniach. "Nie wierzę, że to był zwykły wandalizm" Dyrektor Fundacji Miejsc Pamięci Buchenwald i Mittelbau-Dora, Jens-Christian Wagner, postrzega kolejne zniszczone drzewo upamiętniające ofiary obozów koncentracyjnych jako atak na niemiecką kulturę pamięci. - Nie wierzę, że był to zwykły wandalizm - powiedział Wagner, cytowany przez niemiecką agencję prasową DPA. Regionalne media podkreślają, że jest to kolejny atak tego typu. Niedawno nieznani sprawcy wycięli siedem drzew upamiętniających ofiary niemieckich obozów koncentracyjnych w miejscu pamięci obozu koncentracyjnego Buchenwald w pobliżu Weimaru. Wkrótce potem w pobliżu Schöndorfu, dzielnicy Weimaru położonej blisko obozu, powalono dwa drzewa, a z trzech innych usunięto fragmenty kory. - Widzę związek między tymi dwoma aktami. Ten, kto wycina te drzewa wie, co robi - powiedział Wagner, nawiązując do zdarzenia w Buchenwaldzie. Jak dotąd nie ustalono, kto jest odpowiedzialny za zniszczenie brzozy w gaju pamięci niemieckiego obozu koncentracyjnego Mittelbau-Dora w Nordhausen.