Nie żyje dwuletni chłopiec. Groźna ameba "zjadła mu mózg"
W Stanach Zjednoczonych zmarł dwuletni chłopiec. Dziecko zaraziło się groźnym gatunkiem pierwotniaka. Jak poinformowała jego matka, chłopczyk walczył przez siedem dni. Służby apelują o ostrożność i przypominają, że od 1962 roku zaledwie cztery na 157 osób zakażonych amebą, przeżyły.

Naegleria fowleri to mikroskopijna jednokomórkowa ameba, która żyje w glebie i ciepłej słodkiej wodzie. Zaraża ludzi, wnikając do organizmu przez nos i przemieszcza się do mózgu, gdzie powoduje poważną infekcję, która niszczy tkankę mózgową i prawie zawsze kończy się śmiercią.
Objawy choroby zaczynają się od silnego bólu głowy, gorączki, nudności i wymiotów, po czym przechodzą w sztywność karku, drgawki i śpiączkę prowadzącą do śmierci.
Nie żyje dwulatek z USA. Zabiła do groźna ameba
Tak było w przypadku dwuletniego Woodrowa Bundy'ego z Nevady. Chłopiec zmarł w środę z powodu infekcji wywołanej przez Naegleria fowleri - poinformowała jego matka, Briana.
Dziecko miało zakazić się śmiercionośną amebą podczas kąpieli w naturalnym gorącym źródle - przekazała stacja Sky News.
"Woodrow walczył przez siedem dni" - napisała na Facebooku Briana. "Jest moim bohaterem i zawsze będę wdzięczna Bogu za to, że dał mi najwspanialszego chłopca na ziemi i jestem wdzięczna, bo wiem, że pewnego dnia spotkam go w niebie" - dodała kobieta.
Według amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) od 1962 roku jedynie cztery ze 157 osób zakażonych amebą w USA, przeżyły.
Służby zalecają, by nie wskakiwać do zbiorników z ciepłą słodką wodą i unikać zanurzania głowy podczas kąpieli w gorących źródłach.