Najbardziej znana mongolska organizacja neofaszystowska nazywa się Cagaan Hass (nazwa ta oznacza "białą swastykę"), ale nazistowskich organizacji jest w Mongolii więcej. Członkowie tych grup pozdrawiają się hajlując, wielbią Adolfa Hitlera, noszą koszulki i opaski ze swastykami, wojskowe spodnie i ciężkie glany. I wygląda na to, że nie mieści im się specjalnie w głowach, że według norm ich europejskich kolegów ideologicznych, a już na pewno twórców nazistowskiej ideologii - są członkami "niższej rasy". Sami uważają własną rasę za najbardziej wartościową i tępią mieszane pary, w których jedną ze stron są Mongołki czy Mongołowie: uważają, że najważniejszym celem narodu powinno być zachowanie czystości rasy. Powoli stają się mongolską plagą - amerykański departament stanu ostrzegł swoich obywateli wybierających się do tego kraju, że pokazując się na ulicy z mongolskim partnerem bądź partnerką narażają się na atak. Najbardziej jednak mongolscy neonaziści nie cierpią Chińczyków, których oskarżają o chęć zdominowania i wchłonięcia Mongolii. Ostrzegają, że kobietom zadającym się z Chińczykami będą golić głowy. Przywódca jednej z neonazistowskich grup, jak donosi "Guardian", oskarżony był o zabójstwo chłopaka swojej córki. Powodem miał być fakt, że chłopak studiował w Chinach. Mongolscy neonaziści obawiają się chińskiej dominacji ekonomicznej. I stąd właśnie zmiana wizerunku Cagaan Has. "Guardian" informuje bowiem, że organizacja ta postanowiła przekszałcić się w organizację ekologiczną. I jako ekolodzy występują przeciwko obcym inwestycjom na terenie Mongolii, najczęściej kopalniom, które - według nich - szkodzą środowisku naturalnemu w kraju. Jak powiedział "Guardianowi" jeden z przywódców Cagaan Hass, przestaną nawet prześladować fizycznie kobiety, które uznają za "prostytutki obcokrajowców". - Nie goliliśmy im głów - tłumaczył się neoznazista - tylko obcinaliśmy im włosy. Ale teraz się zmienimy. To było nie na miejscu. Te czasy się zmieniły. ZS