Kerviel, były makler z banku Societe Generale, został skazany we wtorek w Paryżu na pięć lat więzienia, w tym dwa lata w zawieszeniu, oraz zapłacenie kolosalnego odszkodowania w wysokości 4,9 mld euro za oszustwo i spowodowanie w 2008 roku rekordowej straty w tym banku. Nie negując odpowiedzialności maklera, prasa podkreśla, że nie był on jedynym winnym gigantycznej straty, która zatrzęsła jednym z największych francuskich banków. "Kozioł ofiarny" i "pionek" - tak komentatorzy określają najczęściej w środę Kerviela. Dziwią się też, że byli zwierzchnicy skazanego uniknęli procesu. Ekonomiczny dziennik "La Tribune" twierdzi, że "surrealistyczny" werdykt może podważyć wiarygodność samego sądu, który go wydał. Zdaniem gazety, sędziowie, skazując niezwykle surowo jedynie pionka systemu bankowego, narażają się na oskarżenie, że "wymiar sprawiedliwości chroni jedynie potężnych i bezlitośnie dopada tylko słabych". Według innego dziennika ekonomicznego "Les Echos", "skazując surowo Kerviela, "sędziowie utwierdzają go widowiskowo w jego ulubionej roli, czyli ofiary". Lewicowy dziennik "Liberation" pyta zaś na swojej pierwszej stronie ze zdjęciem Kerviela: "Jedyny winny?". Zwraca uwagę, że były makler "choć winny, został obciążony wszystkimi grzechami swojego banku". "Pionek kryzysu finansowego stał się niemal jedynym, który musi znosić hańbę okrywającą demiurgów ekonomii działającej niczym kasyno" - pisze gazeta. Część prasy skupia się na rekordowej sumie odszkodowania - blisko 5 miliardów euro - jaką powinien zwrócić makler swojemu bankowi. Dziennikarze wyliczają, że przy obecnej pensji Kerviela - zatrudnionego jako konsultanta za 2,3 tys. euro miesięcznie - spłacenie tej sumy zajęłoby mu ponad... 177 tysięcy lat. Według "France Soir", suma odszkodowania jest równowartością 20 airbusów A 380, 196 superszybkich pociągów TGV i blisko 20 tysięcy samochodów Ferrari. "Le Figaro" przyznaje, że, wymierzenie tego rekordowego w dziejach francuskiego sądownictwa odszkodowania, "nie ma żadnego sensu". Ale - dodaje gazeta - "sędziowie nie mieli wcale wyboru", bo wedle prawa, gdy raz uznali winę Kerviela, musieli domagać się od niego rekompensaty finansowej całości spowodowanych przez niego strat, czyli właśnie 4,9 mld euro. "Le Figaro" podkreśla, że SocGen może dochodzić częściowego odszkodowania od maklera, ale dopiero w momencie, gdy zapadnie prawomocny wyrok. Tymczasem już we wtorek adwokat Kerviela złożył apelację, więc wkrótce odbędzie się kolejny proces w tej sprawie. Bankiem Societe Generale wstrząsnęła w 2008 roku afera związana z Kervielem, który przez rok kupił, operując nielegalnie funduszami banku i maskując te operacje, aktywa za ok. 50 mld euro, zanim kontrola wewnętrzna wykryła "oszustwo stulecia". Kerviel naraził bank na straty w wysokości ok. 4,9 mld euro. Specjalna komisja w Societe Generale wykazała, że zwierzchnicy Kerviela nie dopełnili obowiązków dotyczących kontroli prowadzonych przez niego operacji. Według raportu komisji SocGen nie zareagował na 74 ostrzeżenia wysłane po niedozwolonych operacjach maklera. W ciągu całego dochodzenia i procesu Kerviel trzymał się tej linii obrony, twierdząc, że bank przymykał oczy na podejmowane przez niego ryzykowne działania, dopóki przynosiły one zyski tej instytucji.