Krok ku doskonałej ludzkości?
W Wielkiej Brytanii zapadła właśnie decyzja, która może zmienić losy wielu rodzin, w których ciężkie choroby są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Tamtejszy Urząd ds. Embriologii i Płodności Człowieka zezwolił osobom zagrożonym niektórymi nowotworami na kontrolowane tworzenie zdrowego potomstwa.
HFEA wyraził zgodę na zastosowanie tzw. przedimplantacyjnej diagnostyki genetycznej. Nosiciele wadliwych genów związanych z rakiem piersi i pęcherza będą mogli zgłaszać się do lekarzy, by dzięki zapłodnieniu in vitro stworzyć zarodki, spośród których wybrane zostaną te pozbawione uszkodzonego genu - informuje "Gazeta Wyborcza".
Skoro lekarze mogą w ten sposób zapobiec groźnym chorobom, co ich powstrzymuje przed masowym stosowaniem tej metody? Obawa, czy nie otwierają puszki Pandory - odpowiada "GW". Po selekcji zarodków pod kątem nieuleczalnych, ciężkich nowotworów mogłaby przyjść kolej na lżejsze, choć też dokuczliwe schorzenia - astmę czy krótkowzroczność. One także mają genetyczne przyczyny. Ta karuzela mogłaby szybko nabrać rozpędu. Wkrótce znaleźliby się chętni do poprawiania wzrostu swoich przyszłych dzieci czy oszczędzenia im przedwczesnego łysienia...
Są też i inne problemy, które przynajmniej na razie hamują upowszechnienie się PGD. Pierwszą jest duży koszt zarówno samego badania, jak i zapłodnienia in vitro, drugą - dylemat, co zrobić z nadmiarowymi, niepotrzebnymi zarodkami?
Środową decyzję urzędu poparło wczoraj British Medical Association - największa organizacja lekarska na Wyspach. "Uważamy, że należy uwalniać ludzi od chorób, korzystając z najnowszych zdobyczy medycyny. Nie podzielamy obaw, że doprowadzi to do tworzenia dzieci na zamówienie. Istnieje różnica między tym, że rodzice nie chcą, by ich dziecko cierpiało z powodu raka piersi, a tym, że pragną, by miało ono niebieskie oczy. Brytyjczycy widzą tę różnicę" - napisali w oświadczeniu lekarze.