W skład komisji wchodzą przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa Białorusi i Ministerstwa Obrony - dodaje agencja. O zrzuceniu przez obywateli Szwecji nad Mińskiem prawie 100 pluszowych misiów poinformowały 4 lipca szwedzkie media. W internecie zamieszczono potem filmy na potwierdzenie przeprowadzenia tej akcji nad południowymi obrzeżami Mińska i Iwieńcem (50 km na zachód od Mińska). Również mieszkańcy Iwieńca potwierdzali, że widzieli misie. Ministerstwo Obrony Białorusi i Komitet Obrony Pogranicza zaprzeczyły jednak, by doszło do naruszenia białoruskiej granicy, zaś resort obrony podkreślił, że eksperci stwierdzili w filmie "ordynarne użycie elementów falsyfikacji wizualnej". "Stuprocentowa prowokacja" W środę także dowódca wojsk obrony przeciwlotniczej Dźmitry Pachmiełkin oświadczył podczas wizyty w Kazachstanie, że jednostki wojsk obrony przeciwlotniczej i wojsk lotniczych nie zarejestrowały faktu naruszenia granicy Białorusi 4 lipca przez mały samolot. - To była stuprocentowa prowokacja przeciwko Białorusi przy wsparciu zagranicznych służb specjalnych. Nasze jednostki wojsk obrony przeciwlotniczej i wojsk lotniczych nie potwierdziły naruszenia przestrzeni powietrznej przez nieznany samolot - oznajmił. Dodał, że śledztwo w sprawie doniesień o locie małego samolotu nad terytorium białoruskim w okolicach Iwieńca jeszcze się nie zakończyło. Jak zapewnił, w razie wykrycia tego samolotu nad terytorium Białorusi jednostki wojsk obrony przeciwlotniczej i wojsk lotniczych podjęłyby wszelkie środki, by go zatrzymać. - Wysłalibyśmy samoloty, a w skrajnym wypadku śmigłowce i zatrzymalibyśmy powietrznego intruza. Zgodnie z naszym prawem nie wolno nam otwierać ognia do samolotu cywilnego, jeśli naruszył on przestrzeń powietrzną Białorusi - dodał.