- Żądanie wcześniejszych wyborów prezydenckich opiera się na tym, że prezydent Kurmanbek Bakijew zdyskredytował się i stracił wszelkie prawo do rządzenia - twierdzi Zjednoczony Front na rzecz Godnej Przyszłości Kirgistanu. Przedstawiciele nowego ugrupowania uważają, że szef państwa i jego współpracownicy są winni "nadużywania władzy", "przejęcia najbardziej lukratywnych działów gospodarki" oraz niedotrzymania obietnic przedwyborczych, takich jak reformy polityczne i gospodarcze. Kułowa zdymisjonowano 19 grudnia ubiegłego roku. On sam tłumaczył wtedy, że "zapobiegnie to kryzysowi władzy". Przyczyną dymisji były rosnące napięcia między władzą ustawodawczą i wykonawczą oraz przyjęcie 9 listopada nowej konstytucji, która ograniczyła uprawnienia szefa państwa na rzecz parlamentu. Parlament dwukrotnie odmówił przywrócenia go na stanowisko. W tej sytuacji prezydent był zmuszony nominować premierem Azima Isabekowa, co spotkało się tym razem z przychylną reakcją parlamentu. Po "tulipanowej rewolucji" w marcu 2005 roku, w wyniku której obalono reżim Askara Akajewa, wypuszczony z więzienia Kułow poparł Bakijewa w wyborach prezydenckich w sierpniu tego samego roku. Bakijew wygrał je z blisko 89-procentowym poparciem. Zdaniem ekspertów klęska sojuszu Bakijew-Kułow - najbardziej wpływowych polityków równoważących przeciwieństwa między bogatą Północą a biednym Południem, rozmaite wpływy struktur klanowych - może okazać się zgubna dla Kirgistanu.