Linie American Airlines odmówiły Joan i Robertowi Vanderhorst wejścia na pokład samolotu, ponieważ ich syn ma syndrom Downa i w związku z tym "może stanowić zagrożenie". Rodzice chcieli zrobić synowi niespodziankę i wykupili bilety na pierwszą klasę, ponieważ nie mieli wcześniej okazji podróżować w ten sposób. Gdy rodzina czekała na wejście na pokład samolotu lecącego z Newark do Porterville, przedstawiciel linii American Airlines przekazał im informację, że Bede "może stanowić zagrożenie i przeszkadzać pilotowi, ponieważ ich miejsca znajdują się blisko kokpitu". Ojciec chłopca przekonywał, że zachowanie Bede nie odbiega od zachowania zdrowego 5-latka. Oburzeni rodzice zapewniają, że latają regularnie samolotami ze swoim 16-letnim synem, a taka przykrość spotkała ich po raz pierwszy. Matka chłopca nagrała fragment rozmowy na telefonie komórkowym. Zwrócono jej uwagę, że nie ma prawa nagrywać pracowników lotniska. Jak zareagowały linie American Airlines na ten incydent? Rzecznik powiedział, że "chłopiec biegał w kółko w pobliżu bramek i uznano, że nie jest gotowy do lotu". Rodzina nie odzyskała pieniędzy, które zapłaciła za możliwość podróżowania pierwsza klasą. "To było coś potwornego. Potraktowano nas jak kryminalistów" - powiedział "Daily News" ojciec chłopca.