Do ataku w Magdeburgu doszło przez błąd w zabezpieczeniach? "Władze milczą"
Władze miasta milczą na temat błędu w zabezpieczeniach jarmarku bożonarodzeniowego w Magdeburgu, na którym doszło do ataku - ocenia "Bild". Niemiecka gazeta ustaliła, że sprawca przedostał się rozpędzonym samochodem przed kilkumetrową lukę, którą powinien blokować radiowóz. "Czy opinia publiczna nie zasługuje na odpowiedzi?" - pytają dziennikarze. Z kolei "Der Spiegel" donosi, że służby w aucie zamachowca odnalazły testament.
Według "Bilda" jarmark bożonarodzeniowy w Magdeburgu był dobrze zabezpieczony przed wjazdem samochodów. Nie wiadomo jednak, gdzie znajdował się radiowóz, który miał chronić jeden z fragmentów barier ochronnych.
Niemiecka gazeta ustaliła, iż zamachowiec przedostał się przez pięciometrową lukę, którą powinien zastawić policyjny samochód.
Magdeburg: Atak na jarmark bożonarodzeniowy. Media o błędach w zabezpieczeniu
"Albo go (radiowozu - red.) brakowało, albo znajdował się w niewłaściwym miejscu. Był to jedyny powód, dla którego sprawca był w stanie wjechać na jarmark bożonarodzeniowy swoim bmw" - ocenia "Bild". Jak czytamy, po tragedii, do jakiej doszło w Magdeburgu Detlev Schürmann z Brandenburskiego Uniwersytetu Technicznego w Chociebużu, opracował koncepcję ochrony wydarzeń m.in. przed atakami terrorystycznymi.
Ekspert w rozmowie z niemiecką gazetą podkreślił: - Drogi ewakuacyjne powinny być chronione przez mobilne bariery. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiono. Dodał też, że planowanie ochrony jarmarku "było po prostu niekompletne".
Podczas sesji w parlamencie landowym ministra spraw wewnętrznych Saksonii-Anhalt Tamara Zieschang unikała odpowiedzi na pytania posłów o "mobilną barierę", która mogła zapobiec wypadkowi. "Czy opinia publiczna nie zasługuje na odpowiedzi?" - pyta w związku z tym we wtorek "Bild".
Dziennikarze gazety, pytając tamtejszy resort spraw wewnętrznych o instalowanie wspomnianych barier, usłyszeli, że ustawia się je "tylko w razie potrzeby". Ponadto przekazano, że nie jest określone, ile pojazdów policyjnych ma tworzyć przeszkodę.
Magdeburg. W samochodzie sprawcy odnaleziono testament
O nowym odkryciu śledczych w samochodzie, którym w trakcie zamachu kierował 50-letni kierowca, odnaleziono testament - donosi "Der Spiegel". Mężczyzna mógł więc zakładać, że nie przeżyje.
W testamencie Taleb Abdul Dżawad zastrzegł, że chciałby, aby po śmierci cały jego majątek trafił do Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Jak czytamy, w treści nie znalazły się żadne przesłania czy odniesienia polityczne.
Zamachowiec nie ujawnił także swojego motywu. Dziennikarze ustalili też, że auto 50-latek wynajął ponad tydzień przed atakiem - 11 grudnia.
Niemcy. Atak w Magdeburgu. Setki rannych, wśród ofiar dziecko
20 grudnia wieczorem samochód osobowy, którym kierował 50-letni Taleb Abdul Dżawad z Arabii Saudyjskiej, wjechał z dużą prędkością w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu, we wschodnich Niemczech. W wyniku ataku zginęło pięć osób, w tym dziewięcioletni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat. Ponad 200 osób zostało rannych.
Według niemieckich mediów Taleb Abdul Dżawad był znany z krytyki islamu i sympatii do prawicowo-populistycznej partii AfD. Obecnie przebywa w areszcie.
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier wezwał społeczeństwo do solidarności, podkreślając, że "nienawiść i przemoc nie mogą mieć ostatniego słowa". - Jest żal, ból, przerażenie i oszołomienie po wydarzeniach w Magdeburgu. Te uczucia są zrozumiałe, ale nie mogą nas zdominować ani sparaliżować. Nie pozwólmy się rozdzielić. Stańmy razem - powiedział w swoim świątecznym przemówieniu.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP