Cowen nie stanął na wysokości zadania
Przegrana zwolenników Traktatu Lizbońskiego oznacza, że lider Partii Republikańskiej (FF) Brian Cowen oblał swój pierwszy prawdziwy sprawdzian na urzędzie premiera, za co zapłaci utratą części politycznego kapitału - pisze irlandzki dziennik "Irish Independent".
Faktu tego nie zmienia to, że porażkę poniósł nie tylko Cowen, który objął urząd premiera na sześć tygodni przed referendum, ale także największe opozycyjne ugrupowania polityczne: Partia Jedności Irlandzkiej i Partia Pracy.
Wśród powodów dziennik wskazuje na kryzysowe okoliczności ustąpienia poprzedniego premiera Bertie Aherna (oskarżonego o korupcję przed trybunałem badającym nieprawidłowości w gospodarce gruntami Dublina - PAP), które przesłoniły przygotowania do referendum i oddały inicjatywę w ręce przeciwników Traktatu. Ich "siły i bezwzględności rząd nie docenił" - zauważa irlandzki dziennik.
"W rezultacie zwolennicy Traktatu znaleźli się w niekorzystnym położeniu, w którym byli zmuszeni niemal cały czas odpierać fałszywe argumenty jego przeciwników, zmieniające się nie tylko z dnia na dzień, ale nieomal z minuty na minutę" - dodaje.
"Irish Independent" uważa też, że Cowen popełnił polityczny błąd przyznając, że nie czytał Traktatu, bo wzmocnił w ten sposób argument przeciwników, iż nie należy głosować za dokumentem, którego się nie zna i nie rozumie. Złe wrażenia zrobiła też na Irlandczykach wypowiedź szefa francuskiego MSZ Bernarda Kouchnera, który zagroził im, że zapłacą wysoką cenę za głosowanie na "nie".
INTERIA.PL/PAP