Afganistan: Zginęło czworo dziennikarzy
Dzisiaj koło Dżalalabadu zginęli kolejni dziennikarze. Tymczasem po porannych zmasowanych nalotach na froncie wokół Kunduzu w północnym Afganistanie zapanował spokój. Dowódcy wojsk opozycji wstrzymali natarcie i po raz kolejny wysłali negocjatorów do twierdzy, by namówili talibów do poddania się. Dzisiejszy brytyjski "The Times" donosi, że talibowie pozostawili Osamę bin Ladena jego własnemu losowi. Według dziennika talibowie, którzy przez lata dawali schronienie swemu "gościowi", oznajmili, że nie będą go dłużej ochraniać i nie mogą mu dłużej pomagać.
Wielu afgańskich fundamentalistów islamskich już dawno chciałoby złożyć broń, ale boją się kilku tysięcy bojowników Al-Kaidy, którzy przejęli kontrolę nad Kunduzem.
Zachodni dziennikarze zabici koło Dżalalabadu
Czworo zachodnich dziennikarzy i ich tłumacz zostało zabitych dzisiaj koło Dżalalabadu na drodze do Kabulu. Najprawdopodobniej jednym z zabitych jest dziennikarz hiszpańskiej gazety "El Mundo" - Julio Fuentes. Pozostali to dwaj reporterzy agencji Reuters i korespondentka włoskiego "Corriere della Sera" - twierdzą świadkowie, na których powołuje się dziennik "El Mundo".
Wczoraj terroryści z organizacji Osamy bin Ladena rozstrzelali ponad pięciu talibańskich żołnierzy, którzy nie chcieli dalej walczyć. Arabowie, Pakistańczycy i przybysze z dawnych republik radzieckich, którzy należą do Al-Kaidy wiedzą, że nie ma dla nich litości, dlatego chcą bić się do końca. Przywódcy plemienni próbują namówić talibów, by zerwali współpracę z terrorystami i przeszli na stronę Sojuszu. Gdy Sojusz Północny zdobywał Kabul, dochodziło tam do egzekucji talibów i zagranicznych najemników. Teraz - jak zapewniają komendanci Sojuszu - nie dochodzi do egzekucji pojmanych talibów i ich sprzymierzeńców.
Broniący się w Kunduzie talibowie, wspierani przez najemników Al-Kaidy stawiają warunki - chcą nadzoru ONZ, gwarancji bezpiecznego powrotu do domu, prawa do przekazania swej broni stronie neutralnej, a także przekazania w ręce ONZ zagranicznych najemników, którzy następnie zostaliby wydaleni z kraju.
Z informacji agencyjnych wynika, że większość broniących się w Kunduzie żołnierzy to arabscy bojownicy, szczególnie znienawidzeni przez opozycję. Wielu z nich w obawie, iż dostaną się do niewoli, popełniło w ostatnich dniach samobójstwo. Szacuje się, że w Kunduzie w oddziałach talibów walczy około 3 tysięcy nie-Afgańczyków, wśród których są Arabowie powiązani z Al-Kaidą Osamy bin Ladena oraz Pakistańczycy.
Proroczy sen mułły Omara
Duchowy przywódca talibów, mułła Mohammad Omar odstąpił podobno od planów poddania Kandaharu, ponieważ miał proroczy sen. Tak przynajmniej twierdził dzisiaj Ahmed Karzai, brat jednego z przywódców afgańskiej opozycji Hamida Karzai.
Naloty na cele w prowincji Nangarhar
Amerykańskie samoloty dokonały minionej nocy serii nalotów na rejon miejscowości Szamszad we wschodnioafgańskiej prowincji Nangarhar. Atakowane były cele w pobliżu granicy z Pakistanem. Prywatna afgańska agencja AIP podała, że w wyniku bombardowań zginęło na miejscu co najmniej siedem osób. AIP podkreśla, że na miejscu nie ma ani oddziałów talibów, ani też składów broni.
Intensywne naloty prowadzono także na północy na miasto Kunduz, gdzie nadal bronią się otoczone przez Sojusz Północny oddziały talibów.
Bin Laden ukrywa się w południowo-wschodnim czy południowo-zachodnim Afganistanie?
Al-Kaidy bin Ladena z pewnością nie ma w rejonie na wschód od miasta. Informację o ucieczce bin Ladena z terenów położonych na wschód od Kandaharu potwierdzili także talibowie. Talibański ambasador w Islamabadzie twierdzi, że talibowie "nie mają pojęcia", gdzie obecnie ukrywa sie szef Al-Kaidy.
Brytyjczycy nie wykluczają, że w obecnej sytuacji bin Ladena mogą wydać nawet sami talibowie skuszeni wielomilionową nagrodą za jego głowę. Wiadomo jednak, że bin Laden i na to się przygotował - według dziennika "Al Hayat" ma dziesięciu sobowtórów.
Opóźnienie w wysłaniu sił brytyjskich do Afganistanu
"Niezbyt zachęcające doniesienia z terenu" są powodem zwlekania z wysłaniem 4-6 tys. brytyjskich spadochroniarzy do Afganistanu - ujawniły BBC źródła w brytyjskim Ministerstwie Obrony. Londyn nie ma bowiem pewności, z jakim przyjęciem spotkaliby się Brytyjczycy ze strony Sojuszu Północnego w Afganistanie. Jak pisze dzisiejszy "Daily Telegraph" Sojusz ponoć jasno dał do zrozumienia, że brytyjscy żołnierze nie będą mile widziani w Afganistanie. Minister spraw wewnętrznych Sojuszu Younis Qanoui powiedział wprost: "Nie oczekujemy dalszych zagranicznych wojsk. Nie potrzebujemy ich".
Fabryka wąglika w Kabulu
O odkryciu zakładu produkującego broń biologiczną donosi dziś z afgańskiej stolicy korespondent brytyjskiego brukowca "Daily Mirror". Na czele "wąglikowego projektu" miał stać znany ze swej nienawiści do Zachodu mułła Qari Abdullah, który zniknął siedem miesięcy temu, wraz z połową swych najbliższych współpracowników. Według korespondenta brytyjskiego dziennika najprawdopodobniej wszyscy przebywają obecnie w Stanach Zjednoczonych i Europie. Oficjalnie w kabulskiej fabryce produkowano szczepionki dla bydła.
Kabul po 5 latach panowania talibów
W samym Kabulu są specjalni wysłannicy RMF - Jan Mikruta i Przemysław Marzec, którzy relacjonowali już przez kilka tygodni ze stolicy Pakistanu - Islamabadu. Teraz wojenni korespondenci RMF jako pierwsi polscy dziennikarze dotarli do Kabulu.
Jak wygląda Kabul po pięciu latach panowania talibów? - posłuchaj relacji korespondentów wojennych RMF:
kabulskiej telewizji, która od dzisiaj ma nadawać już regularnie trzygodzinne programy. Telewizja, uważana za kolejny objaw zachodniej, antyislamskiej kultury, była kategorycznie zakazana przez talibów, podobnie zresztą jak i słuchanie muzyki. Do pracy w studiach kabulskiej telewizji powróciło już wiele kobiet, zamkniętych w domach przez talibów i pozbawionych możliwości jakiejkolwiek pracy. To właśnie młoda Afganka - 16-letnia Miriam Szakeba zainaugurowała wznowienie pracy kabulskiej stacji telewizyjnej, odczytując wersety Koranu.
Po pięcioletniej przerwie w Kabulu dzisiaj otwarte zostało pierwsze kino, wyłącznie jednak dla mężczyzn. Przed mogącym pomieścić 600 widzów kinem "Bachtar" dzisiaj rano setki Kabulczyków walczyło - w dosłownym tego słowa znaczeniu - o miejsce w kolejce do kasy; żandarmeria z Sojuszu Północnego, który odbił miasto z rąk talibów w ubiegłym tygodniu, aresztowała na miejscu dwie osoby.
RMF/PAP