Afganistan: Bomby na linii frontu
Okolice Kabulu i północna prowincja Samangan były celami amerykańskich bombardowań w rozpoczętym właśnie trzecim tygodniu ataków na Afganistan. Talibowie twierdzą, że zestrzelili dwa amerykańskie śmigłowce. Amerykański samolot omyłkowo zbombardował stanowiska sił opozycyjnego afgańskiego Sojuszu Północnego podczas nalotu na linię frontu na północy od Kabulu.
Bombardowanie tamtych terenów świadczyć może o tym, że Stany Zjednoczone chcą jeszcze bardziej pomóc opozycji w obaleniu rządzących Afganistanem skrajnych islamistów. USA nie ukrywają, że czas ucieka.
Amerykański sekretarz stanu Colin Powell przyznał, że najlepiej byłoby, gdyby kampania zakończyła się przed zimą. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, zostanie przedłużona nawet na rozpoczynający się w połowie listopada ramadan - święty miesiąc islamu. Może to spowodować gwałtowne protesty krajów muzułmańskich.
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf ostrzegł dzisiaj Stany Zjednoczone, że kontynuowanie nalotów na Afganistan w czasie ramadanu zostałoby źle odebrane w świecie muzułmańskim.
Dzisiaj samoloty amerykańskie bombardują pozycje talibów wzdłuż linii frontu na północ od Kabulu. Dwie maszyny USA kilkakrotnie przeleciały nad linią frontu, atakując co najmniej dwa cele. Reuters pisze, że talibowie odpowiedzieli silnym, ale nieskutecznym ogniem przeciwlotniczym. W tym samym czasie trwało posiedzenie rządu talibańskiego, poświęcone sprawom obrony kraju. Jak podano następnie, talibowie postanowili dokonać dyslokacji wojsk w całym kraju, łącznie z ciężką bronią.
Omyłkowo zbombardowano siły opozycji
Amerykański samolot omyłkowo zbombardował stanowiska sił opozycyjnego afgańskiego Sojuszu Północnego podczas nalotu na linię frontu na północy od Kabulu - podała dzisiaj AFP powołując się na świadków. Dwie maszyny USA kilkakrotnie przeleciały nad linią frontu, atakując co najmniej dwa cele. Reuters podał, że talibowie odpowiedzieli silnym, ale nieskutecznym ogniem przeciwlotniczym. Wg AFP, co najmniej dwie bomby spadły koło stanowisk wojsk opozycji, a jedna na strefę kontrolowaną przez talibów na wschód od ważnej bazy lotniczej talibów w Bagram.
Po raz pierwszy od dwóch tygodni celem nalotów amerykańskich nie była minionej nocy stolica Afganistanu. Jak twierdzą mieszkańcy miasta, cytowani przez agencję Reutersa, ostatnia noc w Kabulu minęła spokojnie. Cisza prawdopodobnie jednak nie potrwa długo - pisze Reuters, powołując się na wypowiedzi amerykańskich polityków, zapowiadających nasilenie kampanii jeszcze przed nastaniem zimy w Afganistanie.
W wyniku wczorajszych nalotów na Herat zniszczony został miejscowy szpital - podała dzisiaj afgańska agencja prasowa. Talibowie mówią o śmierci 50-70 pacjentów. Informację o zbombardowaniu szpitala, mogącego pomieścić stu pacjentów, podała agencja France Presse, powołując się na informacje uzyskane od kabulskiego przedstawiciela agencji Bachtar. Herat leży na zachodzie Afganistanu, niedaleko granicy z Iranem. Amerykańskie ministerstwo obrony odmówiło komentarza w sprawie domniemanego zbombardowania szpitala w afgańskim mieście Herat przez samoloty USA.
Przygotowania talibów
Afgańscy talibowie, w przewidywaniu większych operacji amerykańskich komandosów, dokonali dyslokacji swych sił. Jak powiedział dzisiaj talibański minister szkolnictwa, mułła Amir Chan Mutaki, operacja przebiegała "błyskawicznie" i została zrealizowana już w 60 procentach. Mułła wyjaśnił, że chodzi tu przede wszystkim o nowe siły, sugerując masowy nabór rekruta prowadzony przez dowództwo talibów. - Nasze wojska są gotowe w każdym punkcie kraju - oświadczył Mutaki w wywiadzie, którego treść przekazała dzisiaj afgańska agencja AIP.
Wczoraj - jak podały źródła z opozycji afgańskiej - samoloty amerykańskie bombardowały pozycje talibów za linią frontu, na północ od Kabulu. Uważa się to za pierwszą akcję lotniczą, która może bezpośrednio pomóc siłom opozycyjnego Sojuszu Północnego, zgrupowanym na północ od stolicy Afganistanu.
Mułła Omar przewiduje zwycięstwo nad USA
Duchowy przywódca afgańskich talibów mułła Muhammad Omar zapowiadał dzisiaj zwycięstwo nad Amerykanami. - Mam nadzieję, że Wszechmocny Allach zapewni Emiratowi Islamskiemu (Afganistanowi pod rządami talibów) zwycięstwo nad uciskającym rządem amerykańskim - cytuje oświadczenie Omara agencja Afghan Islamic Press (AIP). Według AIP, Omar wydał to oświadczenie w utrzymywanym w tajemnicy miejscu w pobliżu Kandaharu, składając kondolencje rodzinom zabitych podczas nalotów amerykańskich i podczas antyamerykańskich demonstracji protestacyjnych na świecie. Omar wyraził też uznanie siłom Talibanu, chwaląc je za osiągnięcie ostatnio "znaczących sukcesów".
Talibowie oskarżają USA o użycie broni chemicznej
Afgańscy talibowie oskarżyli Stany Zjednoczone o użycie broni chemicznej i biologicznej. Rzecznik talibańskiego Ministerstwa Informacji Hanan Himat, cytowany przez agencję Reutersa, powiedział dzisiaj w Kabulu, że taka broń została użyta w Kandaharze i Heracie. Jego zdaniem, "o zastosowaniu broni chemicznej i biologicznej w atakach amerykańskich na te miasta świadczyć ma kondycja osób rannych w nalotach". W nalotach na miasto Tarinkot zginęło minionej nocy 18 osób, a rannych zostało 25-35 - powiedział talibański rzecznik.
Tymczasem w Waszyngtonie kategorycznie zdementowano oskarżenia afgańskich talibów, że Stany Zjednoczone w toku kampanii w Afganistanie użyły broni chemicznej i biologicznej.- Tego rodzaju oskarżenia są absolutnie fałszywe - oświadczył rzecznik Pentagonu dziennikarzowi Reutersa.
Talibowie nie zabili żadnego z amerykańskich komandosów?
Stany Zjednoczone zaprzeczają informacjom podawanym przez afgańskich talibów, jakoby zabili oni od 20 do 25 amerykańskich komandosów. Grupa żołnierzy USA wylądowała przedwczoraj nocą na południu Afganistanu, niedaleko miasta Kandahar. - Myślę, że talibowie bardzo potrzebują jakichś dobrych wiadomości - tak skomentował rewelacje talibów generał Richard Myers, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA.
Dodał, że amerykańska operacja zakończyła się pełnym sukcesem. W akcji wzięli udział komandosi z amerykańskich sił specjalnych. Myers potwierdził, że dwóch żołnierzy służb pomocniczych zginęło, ale w wypadku śmigłowca w Pakistanie. Pięciu ich kolegów odniosło rany.
Tymczasem talibowie poinformowali dzisiaj o znalezieniu szczątków dwóch amerykańskich śmigłowców, rzekomo zestrzelonych pod Kandaharem. Jak podała afgańska agencja AIP, pierwszy wrak znaleziono w rejonie Baba Sahib - w górach pod Kandaharem, gdzie w końcu ubiegłego tygodnia wylądowała grupa komandosów USA. Druga maszyna miała spaść na pustyni Registan, w prowincji Helmand, także na południu Afganistanu.
O odnalezieniu obu wraków poinformował talibański minister szkolnictwa Amir Chan Mutaki dzisiaj rano w Kabulu. Jak powiedział, drugi śmigłowiec najwyraźniej został trafiony przez talibańską obronę przeciwlotniczą pod Kandaharem.
Rzecznik ministerstwa obrony USA zdementował dzisiaj te informacje. Steve Campbell powiedział, że nic nie słyszał o jakiejkolwiek maszynie koalicji zestrzelonej przez wojska Afganistanu. - Talibowie kłamią - orzekł Campbell, dodając, że Pentagon nie ma zamiaru komentować w przyszłości każdej informacji pochodzącej z regionu.
Pentagon: obecna kampania to wstęp do wielkiej operacji, mającej objąć cały świat
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA, generał Richard Myers, ocenił w wywiadzie udzielonym sieci ABC, że kampania, której częścią jest obecny atak na Afganistan, może w perspektywie okazać się największą operacją wojskową od zakończenia II wojny światowej i potrwać wiele, wiele lat.
Trzeci przypadek śmiertelnej odmiany wąglika w USA
Pracownik poczty w Waszyngtonie jest trzecią w USA osobą, która zaraziła się płucną odmianą wąglika. Potwierdziły to badania przeprowadzone po tym, jak mężczyzna sam zgłosił się w sobotę do szpitala. Mężczyzna znajduje się w stanie krytycznym.
Izba Reprezentantów i Senat wznowią swoje prace dopiero jutro. Dzisiaj pomieszczenia obu izb Kongresu USA będą nadal sprawdzane pod kątem obecności bakterii wąglika.
Wojska lądowe Wielkiej Brytanii gotowe
- Wojska lądowe Wielkiej Brytanii są gotowe do rozmieszczenia w Afganistanie "w bardzo krótkim terminie", ale żadna decyzja nie została jeszcze w tej sprawie podjęta - powiedział dzisiaj w radiu BBC szef brytyjskiego MON, Geoff Hoon.
Przyznał jednocześnie, że zbliżająca się zima jest ważnym czynnikiem, który trzeba wziąć pod uwagę w podejmowaniu decyzji wojskowych. AFP podała, że uwagi ministra dotyczyły najwyraźniej ok. 800 żołnierzy królewskiej piechoty morskiej, biorących obecnie udział w manewrach omańsko-brytyjskich w Zatoce Perskiej.
RMF/PAP