Wielkanocny obrzęd poznańskich kolędników
Kilku przebierańców - "żandarów" - odwiedziło w wielkanocny poniedziałek mieszkańców poznańskiej dzielnicy Ławica. "Żandary" organizowane są w Poznaniu od końca I wojny światowej.
Obrzęd wielkanocny rozpoczyna się po mszy w miejscowym kościele. Młodzi mężczyźni przebierają się w uszyte przez siebie stroje, m.in. niedźwiedzia, kominiarza, grajka, baby i "żandara", który pilnuje porządku wśród przebierańców.
Potem przez kilka godzin przebierańcy odwiedzają domy w poznańskiej dzielnicy Ławica. Składają gospodarzom życzenia, starszych zraszają, a młodszych polewają wodą. Smarują też odwiedzanym twarze specjalnie przygotowaną mazią. W zamian otrzymują drobny poczęstunek.
- Kiedyś przebierańcy dostawali również datki pieniężne, które przeznaczane były na wspólną, wieczorną zabawę młodzieży. Wszyscy najstarsi mieszkańcy Ławicy twierdzą, że "żandary" były zawsze. W każdy lany poniedziałek ta grupa się pojawiała, tak jest od końca I wojny światowej, ale geneza tego zwyczaju nie jest do końca znana - powiedział Witold Przewoźny z Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.
Kulminacją obrzędu jest tradycyjnie zdobywanie komina miejscowej piekarni przez "babę" i "kominiarza". Po wejściu na komin oczom widzów ukazują się majtki baby, na których narysowany jest diabeł.
- Rok temu "żandary" się nie odbyły i ludzie byli bardzo zawiedzeni. Dlatego w tym roku wszyscy bardzo się cieszyli na nasze przyjście - powiedział jeden z "żandarów", grający dziada Krzysztof Nowicki.
- Żandary to tradycja na Ławicy, tam nikt nie obraża się na to, że np. przebierańcy przeskakują przez płoty, bo to jest część tego obrzędu. Jeżeli jednak trafiają na pobliskie Osiedle Bajkowe, gdzie są nieznający tej tradycji nowi mieszkańcy, wtedy zdarza się, że wzywana jest policja - powiedział Przewoźny.
Jak dodał, obyczaj ten jest ewenementem w Poznaniu, bo kultura wielkomiejska "wygłuszyła" właściwie wszystkie tradycje wielkanocne.
INTERIA.PL/PAP