Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Z ręką Radwańskiej jest już dobrze

Z ręką Agnieszki Radwańskiej jest już dobrze, chociaż tak naprawdę prawdziwym testem będą pierwsze turnieje w nowym sezonie rozgrywane w ekstremalnych warunkach, bowiem w środku australijskiego lata - uważa jej ojciec i trener Robert Radwański.

/AFP

W ostatnich tygodniach sporo w prasie można przeczytać o tym, że po operacji ręka wciąż Agnieszkę boli, albo nie, że trenuje pełną parą, albo tylko na "pół gwizdka".

- Nie, no nie ma co słuchać i czytać, tylko trzeba się pytać u źródeł. Źródła te, najbardziej zbliżone do Agnieszki Radwańskiej, mówią, że owszem troszkę boli, ale jest sto razy lepiej. Cóż, pacjent przeżył operację, czyli jest ok - powiedział Robert Radwański, ojciec i trener sióstr Agnieszki i Urszuli.

- Cała rehabilitacja jest trochę trudna, bo my gramy cały czas. Gramy właściwie już teraz coraz więcej i nadrabiamy to, co straciliśmy te trzy tygodnie temu. Agnieszka w tej chwili trenuje dwa razy dziennie. No boli, no bo cóż, to jest jednak rana, ale naprawdę z dnia na dzień jest coraz lepiej. Rehabilituje się, chodzi na masaże, różne tam rzeczy, naświetlania i tak dalej - dodał.

W połowie sierpnia Agnieszka, zaraz po zakończonym sezonie, przeszła operację prawej dłoni, która ma usunąć anatomiczne przyczyny odnawiającego się stanu zapalnego stawu palca serdecznego. Dwa tygodnie po zabiegu zdjęto jej szwy, ale wciąż trenuje z opatrunkiem na wewnętrznej części dłoni.

- Dosyć jest to uciążliwe czasowo. Przypominam, że jeszcze w grudniu ma zdać cztery egzaminy na uczelni. Czyli jest tak: trenuje dwa razy dziennie, dwa razy zabiegi, trzeba jeszcze zjeść coś, media oczywiście są jeszcze w to jeszcze wplecione, ale na szczęście mamy jeszcze czas, żeby parę godzin się przespać - powiedział Radwański.

- Przy tym wszystkim nie ma czasu za bardzo na rozrywki, choć w sobotę wieczorem dziewczyny oczywiście chodzą do kina. No idziemy na trochę na skróty - staramy się te filmy jakoś sprowadzać czy kupować własnym sumptem, także robimy sobie kino prywatne w domu - dodał.

Siostry Radwańskie studiują zaocznie na krakowskiej AWF, więc zajęcia mają w weekendy. Podczas każdego pobytu w domu starają się w miarę możliwości pojawiać na zajęciach i nadrabiać wszelkie zaległości.

- Ta uczelnia nam daje troszeczkę popalić, bo jednak zabrała nam dużo czasu. Chociaż zajęcia mają tylko w sobotę i niedzielę, to jednak muszą się uczyć do egzaminów. To są studia zaoczne, w dodatku jeszcze tok indywidualny, czyli się umawiają z osobami prowadzącymi. No inaczej po prostu nie mogło być - powiedział Radwański.

- Na dziennych studiach nie byłoby szans, bo tam trzeba spędzić po kilka godzin dziennie na uczelni, a to w przypadku dziewczyn jest niewykonalne. Tutaj praktycznie się nie widzą z innymi studentami, no chyba, że to są jakieś zajęcia praktyczne, na przykład pierwsza pomoc. Staramy się, żeby były na tych zajęciach, na których muszą, bo bez tego nie dałoby się przejść - dodał.

Tenisistkom z Krakowa pozostały dwa tygodnie do zaplanowanego na 4 stycznia wylotu do Australii, gdzie rozpoczną kolejny sezon.

- Chociaż teraz już ostro trenujemy, to jednak wciąż nie jest to ten pełny gwizdek. Dopiero pierwsze turnieje, czyli Sydney i Australian Open, pokażą jak z tą ręką to naprawdę jest. Trening jest treningiem, ale to nie to samo co gra na punkty. Dopiero mecze i gra na serio są prawdziwym sprawdzianem - powiedział Radwański.

- Oczywiście, że najbardziej skutki kontuzji widać przy forhendzie, bo jest podtrzymywany przez jedną rękę, więc wiadomo obciążenie jest największe. Nawet i serwis jest inny, bo inaczej rakietę się trzyma i ruch jest inny. Najmniej na pewno dwuręczny bekhend, tu siły się zupełnie inaczej rozkładają. Isia sama robi sobie opatrunki na rękę, wygląda trochę jak bokser. Z boku to może wyglądać nieciekawie, ale da się z tym grać - dodał.

Rozmawiał Tomasz Dobiecki

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także