Pechowiec Jeleń wraca do formy
Ireneusz Jeleń, to jeden z największych pechowców w reprezentacji. Nie zdąży wyleczyć jednej kontuzji, a już kolejny uraz eliminuje go z gry. Napastnik francuskiego AJ Auxerre dochodzi do pełni formy, strzela bramki w tamtejszej lidze i ma nadzieję, że pokonał już kłopoty zdrowotne.
Przez kilka sezonów Jeleń zmagał się z bólem pleców. Wizyty u wielu specjalistów nie pomagały, a kontuzja często uniemożliwiała mu grę. Dopiero zabieg termolezji polegający na zwalczaniu przewlekłego bólu kręgosłupa prądem, przyniósł zamierzony efekt. Tuż przed nowym sezonem doznał urazu pachwiny i musiał przejść kolejny zabieg. - A jeszcze nie tak dawno miałem przecież operację barku - przypomina napastnik AJ Auxerre.
- Pech mnie ostatnio nie omijał, ale wierzę, że z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku - dodaje.
Po ostatnich meczach ligi francuskiej media chwalą Polaka. Przeciwko Lille i Montpellier, reprezentant kraju zdobył po dwie bramki i jest już najskuteczniejszym piłkarzem swojego zespołu.
- Jeszcze przed meczem z Lille, graliśmy z Bordeaux. Wprawdzie bramki nie strzeliłem, ale miałem trzy okazje, z których jedną, dwie mogłem wykorzystać. Myślę, że moja forma fizyczna jest porównywalna do takiej, jaką prezentowałem w poprzednim sezonie (Jeleń zdobył 14 bramek dla AJ Auxerre - red.) - mówi piłkarz.
Nie ukrywał, że grą w klubie starał się udowodnić, że zasługuje na powołanie do reprezentacji. - Wiadomo było, że przyjdzie nowy trener z nową wizją. Będzie nowe rozdanie. Zastanawiałem się, czy będę miał dalej szansę by grać w reprezentacji.
Podobnie jak kilku innych zawodników, o powołaniu do reprezentacji dowiedział się z mediów. - Już nawet nie pamiętam, czy to było z internetu, czy z telewizji. Choć wcześniej dochodziły do mnie nieoficjalne informacje, że będę w tej kadrze.
Jeleń nigdy wcześniej nie miał okazji współpracować z Franciszkiem Smudą. W polskiej lidze zdarzyło mu się tylko zagrać przeciwko drużynom, prowadzonym przez obecnego selekcjonera.
- Jestem pod wrażeniem treningów Franciszka Smudy. Widać u trenera charyzmę, podejście do każdego zawodnika, potrafi mobilizować. Powtarza często, czego on oczekuje, jak mamy grać. Smuda dzięki swoim wcześniejszym wynikom, ma poszanowanie wśród zawodników. Cieszę się, że taki trener dostał szansę prowadzenie kadry. Wierzę, że sobie poradzi, a nasza drużyna wyjdzie z dołka - podkreśla 23-krotny reprezentant kraju.
Jego zdaniem nie ma znaczenia fakt, że najbliższe mecze mają wyłącznie towarzyski charakter. Zapewnia, że on i jego koledzy wyjdą przeciwko Rumunii i Kanadzie odpowiednio zmobilizowani. - Mecz z Rumunią traktuję tak samo jak ostatni ze Słowacją. Uważam, że samo powołanie jest już wyróżnieniem. Po niepowodzeniach w eliminacjach, kibice i media liczą na lepszą grę reprezentacji, dlatego nie można mówić tutaj o braku presji. Tym bardziej, że szczególnie nowi piłkarze w kadrze będą chcieli się pokazać nowemu selekcjonerowi. Drużyna budowana jest pod kątem Euro 2012 i każdy z nas marzy o tym, żeby zagrać w tym turnieju - podsumowuje piłkarz.
INTERIA.PL/PAP