Stadion Miejski w Poznaniu ma być dumą miasta. Dumą, którą pochwalić się będziemy mogli już w czerwcu przyszłego roku. A przynajmniej tak zakłada harmonogram prac związany z tą niezwykle skomplikowaną inwestycją. Na razie jednak trwa walka z podnoszeniem ogromnej konstrukcji dachowej, która waży bagatela 1400 ton. Jedyni na świecie - Nie ma na świecie stadionu o podobnej konstrukcji - przekonywał z dumą jeszcze niedawno Ryszard Dembiński, prezes spółki Euro 2012, która jest odpowiedzialna za budowę obiektu w Poznaniu. Teraz nie jest już mu do śmiechu. Okazało się bowiem, że termin prac budowlanych związanych z dachem nieoczekiwanie się wydłuża. Wraz z informacją o opóźnieniach pojawiły się plotki na temat ich przyczyn. - Szwajcarzy, którzy mieli podnosić konstrukcje, po prostu przerażeni uciekli z placu budowy - tłumaczył jeden z robotników. - Nie uciekli, tylko stwierdzili, że do podniesienia tak ogromnej konstrukcji potrzebują więcej danych. Boją się katastrofy - dodawał inny. Na szczęście mylili się obaj. Zagrają we Wronkach - Szwajcarzy są w Poznaniu. Myślę, że do jutra konstrukcja zostanie nałożona na żelbetonowe wieże - przekonuje Michał Prymas, pełnomocnik prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego ds. Euro 2012. - Oczywiście nie da się uniknąć opóźnień, ale cała inwestycja nie jest zagrożona - zaznacza. Nieoczekiwane wydłużenie terminu realizacji nie jest na rękę władzom Lecha i samym kibiców, którzy liczyli że jeszcze w tym roku obejrzą swoich ulubieńców na Bułgarskiej. - Dla nas najważniejsza jest solidność i rzetelność wykonania inwestycji. W tym momencie, to, że Lech jeszcze kilka meczów zagra we Wronkach schodzi na drugi plan - tłumaczy Prymas. Stadion ma służyć przez wiele lat, a bezpieczeństwo i komfort na obiekcie kibiców jest dla nas priorytetem - dodaje. Zieliński wciąż wierzy Może więc się zdarzyć, że w tym roku przy Bułgarskiej lechici już nie zagrają. - Z moich informacji wynika, że grudniowe spotkania rozegramy jednak w Poznaniu - przyznaje tymczasem trener Kolejorza Jacek Zieliński.