Od futsalu do maratonu

- Początkowo znajomi nie wierzyli, że będę w stanie pokonać 42 km 195 m. Teraz jest inaczej. Staram się ich zarazić tą pasją - powiedział po powrocie z Grecji.

A wszystko zaczęło się od informacji w gazecie, że biegać intensywnie zaczął znany dziennikarz Tomasz Lis. - Postanowiłem zobaczyć, z jakim ja poradziłbym sobie dystansem. Po kilometrze musiałem jednak przejść do marszobiegu. Poradziłem się fachowca, jak trzeba trenować, by przebiec maraton. W maju w Katowicach organizowano wtedy pierwsze zawody na takim dystansie - wspomniał Wolny.

Jak przyznał, miał obawy czy da radę. - Czekałem, kiedy przyjdzie moja "ściana", czyli ten najpoważniejszy kryzys. Przyszedł na 37. kilometrze, ale nie był na tyle groźny, abym nie dociągnął do mety. Poranek następnego dnia nie był jednak najprzyjemniejszy, bo ledwo chodziłem. Potem było już lepiej.

- Berlińska impreza to coś niesamowitego - ocenił. - Ogromny rozmach, tysiące uczestników, atmosfera wielkiego święta. No i tłumy mieszkańców wzdłuż trasy. Nie da się tego opowiedzieć. W Atenach było zupełnie inaczej. Trasa pagórkowata, a zainteresowanie kibiców mizerne. Może dlatego, że padał deszcz.

Kolejny start prezes klubu planuje wiosną. - Bieganie zmieniło moje życie, także plan dnia. Żeby utrzymać formę, trzeba półtorej do trzech godzin dziennie na trening poświęcić. Ale warto. Jest w takim biegu coś z przekraczania granic własnych możliwości - podkreślił Wolny.