Mistrzostwo było o krok
Ogromną niespodziankę miłośnikom szachów sprawił Polak, Dariusz Świercz, zdobywając brązowy medal na zakończonych w poniedziałek Mistrzostwach Świata Kobiet i Mężczyzn do 20 lat w Szachach, które odbywały się w Czarnej i Chotowej na Podkarpaciu.
- Bardzo się cieszę z medalu. Nie byłem faworytem, ale sprawiłem wszystkim ogromną niespodziankę. Mówi się, że gospodarzom pomagają nawet ściany i coś w tym jest.
Grało mi się bardzo fajnie, bowiem pokonałem wielu wyżej notowanych szachistów - mówi Dariusz Świerszcz.
- Czy liczyłeś na tak dobry wynik i miejsce na podium?
- Zawsze mierzę wysoko, czyli w pierwsze miejsce. Gram po to, aby wygrać. Nie było to jednak proste zadanie. Według rankingu byłem 26. i takie miejsce na mistrzostwach odpowiadałoby mojej pozycji wśród konkurentów. Jednak walczyłem i dałem z siebie wszystko, co zaowocowało brązowym medalem.
- Była szansa na jeszcze lepsze miejsce?
- Oj, była. W dwóch partiach zamiast wygrać, na co miałem w pewnym momencie cień szansy, odniosłem tylko remisy i zabrakło mi właśnie tego jednego punktu do pełni szczęścia. Mimo niewątpliwego sukcesu, mały niedosyt pozostał.
- Kiedy zacząłeś grać w szachy?
- Bardzo wcześnie. Gdy miałem 3 lata, w szachy nauczył mnie grać dziadek, za co zawsze będę mu wdzięczny. Dwa lata później zacząłem grać w klubie, a w wieku 6 lat po raz pierwszy wystąpiłem w turnieju.
- Czy szachy towarzyszą ci każdego dnia?
- Trenuję ponad sześć godzin dziennie w domu, w Tarnowskich Górach. Mam tytuł arcymistrza i reprezentuję obecnie barwy KS Polonia Wrocław. Poza tym, jak każdy nastolatek chodzę do szkoły. Skończyłem gimnazjum i od września idę do liceum do klasy matematyczno-fizycznej. Jak uda mi się wygospodarować chwilkę wolnego czasu, to lubię pograć w piłkę, albo popływać.
- Jakie wrażenie z pobytu na Podkarpaciu?
- Jest tu bardzo ładnie, dużo zieleni, ciszy i spokoju, nie tak jak u mnie, na Śląsku. Świetne miejsce na organizowanie turniejów szachowych takich jak te mistrzostwa, bo było to naprawdę duże wydarzenie w świecie szachów. Szkoda tylko, że media centralne tak mało się tym zainteresowały.
- Co planujesz robić w przyszłości?
- Chcę grać w szachy do końca życia, bo jest to piękna, królewska gra. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i liczę, że kiedyś zagram o najwyższą stawkę, tak jak moi idole Fischer i Kasparow. Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy mi kibicowali i na mnie liczyli, szczególnie rodzicom i przyjaciołom.
Rozmawiał Wit Hadło