Lech zaprezentował się kibicom
Piłkarze Lecha Poznań w Multikinie oficjalnie zaprezentowali się w poniedziałek swoim kibicom. Sympatycy Kolejorza mogli bliżej poznać nowych zawodników, obejrzeć filmy z zagranicznych zgrupowań drużyny i zdobyć komplet autografów.
Podczas powitania gości prezes poznańskiego klubu Andrzej Kadziński podkreślił, że ubiegły rok był niezwykle udany. - Przyniósł nam wiele emocji i wrażeń, i został zapisany złotymi głoskami - wspomniał.
Kadziński nie chciał składać oficjalnych deklaracji, co do celów na rundę wiosenną. - Wcześniej padały tutaj różne hasła, łącznie z tym legendarnym "idziemy na majstra". Przed nami ciężka runda, bowiem - póki co - walczymy na trzech frontach. Liga Europejska umacnia naszą pozycję na rynku międzynarodowym. Jesteśmy znani i rozpoznawalni w Europie. Natomiast miejsce, jakie zajmujemy obecnie w ekstraklasie, nie odpowiada naszym aspiracjom. Musimy zacząć gonić czołówkę, bo naszym celem jest granie co roku w europejskich pucharach - zaznaczył sternik Kolejorza.
Zawodnicy odpowiadali na pytania zadane w internecie przez kibiców. Rafał Murawski m.in. zdradził kulisy swojego powrotu do stolicy Wielkopolski.
- Na pewno trochę się stęskniłem za Poznaniem i cieszę się, że znów tu jestem i mogłem wrócić do drużyny. Jak zawsze przed zmianą klubu miałem pewne obawy. Przeanalizowałem plusy i minusy - plusów było więcej. Znam swoją wartość, ale wiem, że muszę teraz walczyć o miejsce w podstawowym składzie - przyznał pomocnik reprezentacji Polski.
Podczas prezentacji, fani mogli obejrzeć filmy ze zgrupowań lechitów w Hiszpanii i w Turcji. Były pokazy tańca w wykonaniu "Kolejorz Girls" oraz mody sportowej zaprojektowanej przez sponsora tytularnego. Ogłoszono również wyniki 10. Plebiscytu Lecha Poznań. Piłkarzem 2010 roku został Manuel Arboleda, największym talentem - Kamil Drygas, natomiast dwie statuetki otrzymał Ivan Djurdjević, który wygrał w kategorii ulubieniec kibiców i piłkarz z charakterem.
Po zakończeniu uroczystości sympatycy Lecha "rzucili" się na piłkarzy, którzy przez kilkadziesiąt minut cierpliwie rozdawali autografy.
INTERIA.PL/PAP