B. trenerzy Korony Kielce skazani za korupcję
Sąd Rejonowy w Kielcach skazał w środę b. trenera Korony Kielce Dariusza W. na karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę w wysokości 100 tys. zł
Wobec jego asystenta Andrzeja W. sąd orzekł karę dwóch i pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny.
Obaj zostali skazani za korumpowanie i usiłowanie korumpowania sędziów, obserwatorów PZPN i zawodników drużyn rywalizujących z Koroną w lidze. Wyrok nie jest prawomocny i zapadł bez procesu - obaj oskarżeni podczas śledztwa przyznali się do winy i zgodzili na dobrowolne poddanie się karze.
Obaj trenerzy mają również zakaz zajmowania stanowisk związanych z organizowaniem profesjonalnych zawodów sportowych - Dariusz W. przez trzy lata, Andrzej W. przez rok. Sąd obarczył także oskarżonych kosztami sądowymi w wysokości ponad 20 tys. zł dla Dariusza W. i ponad. 6 tys. zł dla Andrzeja W.
Sąd w całości przychylił się do wniosku prokuratury zarówno w zakresie skazania oskarżonych bez przeprowadzenie rozprawy, jak i w zakresie wymierzonej kary.
Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu oskarżyła obu trenerów o udzielenie korzyści majątkowych i osobistych lub obietnice ich udzielenia sędziom, obserwatorom PZPN lub zawodnikom drużyn rywalizujących z Koroną. Sprawa dotyczy rundy wiosennej piłkarskich rozgrywek ligowych sezonu 2003/04, kiedy klub walczył o awans do II ligi i "ustawienia" ponad 20 meczy. Dariusz W. odpowiadał także za działania korupcyjne związane z jednym z meczów na jesieni 2003 roku.
Sędzia Łukasz Sadkowski w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że oskarżeni byli "motorem i organizatorem" działań korupcyjnych. W marcu 2004 r., przed rozpoczęciem rundy wiosennej rozgrywek piłkarskich, z Dariuszem W. skontaktował się syn byłego trenera piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy E. i poinformował go, że zna człowieka, który może pomóc w awansie Korony do drugiej ligi.
W warszawskim mieszkaniu W. doszło do spotkania, podczas którego obaj trenerzy Korony, Jerzy E. i polecony przez niego Andrzej B. - trener i wykładowca warszawskiego AWF, który miał dobre kontakty w środowisku sędziowskim i obserwatorskim - ustalili szczegóły procederu. Stwierdzili, że do awansu nie wystarczy ustawianie pojedynczych meczów w rundzie wiosennej, tylko wszystkich kolejnych meczów Korony i składanie propozycji korupcyjnych sędziującym mecze drużyn, które także rywalizowały o awans.
Dariusz W. zorganizował potem spotkanie z zawodnikami kieleckiego klubu i wskazał piłkarzom na konieczność podjęcia zorganizowanych działań korupcyjnych, które jego zdaniem były konieczne do awansu. Zawodnicy zgodzili się na propozycję, a pieniądze miały pochodzić z premii meczowych. Składali się także trenerzy.
Andrzej B. przed każdym meczem informował Dariusza W. komu będzie złożona propozycja finansowa, informował też o potrzebnej kwocie pieniędzy. Trener przekazywał taką informację Arkadiuszowi B., kapitanowi drużyny. Dariusz W. przekazywał zebrane pieniądze - przed kolejnymi meczami - Andrzejowi B. Współpraca trwała do momentu, kiedy Korona uzyskała wystarczającą przewagę punktową w lidze, gwarantującą zespołowi awans.
Zawodnicy Korony już po rozpoczęciu rundy jesiennej i pierwszym przegranym meczu doszli do wniosku, że mogą nie zapewnić sobie awansu wyłącznie przez rywalizację sportową. Uzgodnili z kierownikiem drużyny, że będą obiecywali i wręczali łapówki sędziom i obserwatorom PZPN. Rundę skończyli na drugim miejscu w tabeli, bez znacznej przewagi punktowej nad pozostałymi drużynami. Ta sytuacja - w opinii sądu - wskazuje w jakich okolicznościach oskarżeni podjęli decyzję o przygotowaniu propozycji korupcyjnych w rundzie wiosennej.
W opinii sądu motywem, który kierował oskarżonymi była "chęć osiągnięcia przez samych siebie sukcesów sportowych, co za tym idzie wymiernych korzyści finansowych". "Awans do II ligi dawał im stabilność zatrudnienia i większe wpływy finansowe z premii, czy bycia trenerem drużyny z wyższej klasy rozgrywkowej" - mówił sędzia. Za awans do drugiej ligi Dariusz W. dostał 120 tys. zł premii, Andrzej W. 25 tys. zł od sponsora klubu.
Zdaniem sądu nie można - mówiąc o oskarżonych - pominąć klimatu, jaki wówczas panował w polskiej piłce - kluby prześcigały się w propozycjach korupcyjnych. - Nie zmienia to jednak oceny zachowania samych oskarżonych, oni sami przyjęli te reguły i nim się podporządkowali. Bardzo sprawnie się w nich poruszali z pomocą Jerzego E. i Andrzeja B. - podkreślił sędzia.
Sąd argumentował warunkowe zawieszenie wyroków m.in. przyznaniem się oskarżonych do winy i złożeniem przez nich szczegółowych zeznań w śledztwie. - Nie zmienia to oceny ich zachowań, stąd wysokie grzywny, które powinny nauczyć oskarżonych tego, że zrobili coś złego i tego rodzaju praktyki w sporcie profesjonalnym są niedopuszczalne - mówił sędzia.
Zdaniem prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, który jest obecnie właścicielem Korony, to co działo się w piłce nożnej, to "coś parszywego". Według niego skazanie dwóch czy trzech ludzi ma wymiar symboliczny, gdyż cała piłka była "chora", a oni "mieli pecha". Prezydent jest przekonany, że procederu z kupowaniem meczów już nie ma, ale nie dlatego, że ludzie się poprawili, tylko dlatego, że się boją.
Akt oskarżenia w sprawie korupcji w Koronie obejmuje 43 osoby - działaczy, piłkarzy i sędziów piłkarskich. 28 z oskarżonych dobrowolnie poddało się karze. Posiedzenia w ich sprawach powinny zakończyć się do połowy października. Sądowe posiedzenie przygotowawcze do głównego procesu, dotyczącego korupcji w Koronie Kielce, zaplanowano na 23 września.
Proces w sprawie korupcji w Koronie jest wynikiem jednego z wątków śledztwa dotyczącego korupcji w polskim futbolu, które toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty około 290 osobom: sędziom, trenerom, piłkarzom, a także obserwatorom i działaczom piłkarskim. W kwietniu wrocławski sąd okręgowy skazał na cztery lata więzienia byłego prezesa Arki Gdynia Jacka M., a działacza piłkarskiego Ryszarda F., "Fryzjera", na 3,5 roku. W sumie orzeczono kary dla 17 osób.
INTERIA.PL/PAP