Anglicy lubią "zaszaleć" w Krakowie
Rozzuchwaleni turyści z Wielkiej Brytanii coraz częściej dają się we znaki w krakowskich pubach, kawiarnianych ogródkach a nawet już na lotnisku. O sytuacji pisze "Gazeta Wyborcza".
Anglicy powoli zmieniają stałe miejsca swoich nocnych szaleństw. Do tej pory były to Praga i Budapeszt. Teraz częściej wybierają Kraków.
Przyjeżdżają tu turyści "czwartej kategorii", lubiący wypić dużo piwa, a potem wyruszyć w miasto. Ich zachowanie niejednokrotnie jest chamskie i skandaliczne. Jak pisze gazeta, sikanie do kufli, głośne śpiewy, natrętne zaczepianie dziewczyn to "norma" podczas nocnych balang wyspiarzy.
Zdarza się, że brytyjscy turyści już na lotnisku są w stanie nietrzeźwym i zasypiają przy odprawie paszportowej, co wstrzymuje procedurę lotniskową.
Co ciekawe, policyjne statystyki wydają się przeczyć wszechobecnej opinii na temat wyspiarzy. Dzieje się tak, ponieważ Brytyjczycy często płacą za wyrządzone szkody już na miejscu ich popełnienia. Poszkodowani wycofują wówczas sprawę z policji.
- Młody Polak czy Anglik musi tak samo przestrzegać porządku - mówi dziennikowi rzeczniczka Straży Miejskiej w Krakowie, Monika Jarosz. Jednak warto zauważyć, że to turyści częściej padają ofiarą przestępstw w naszym kraju niż sami ich dokonują - czytamy w "Wyborczej".